Ikaros podeszła do mnie. Z jej rąk spływała czerwona maź. Uklękła przy mnie
i mnie objęła. Patrzyłem w jej oczy, zmieniały swój kolor na niebieski.
-Przepraszam.-Wyszeptała łkając.
-Nie płacz. Wszystko już będzie dobrze. Obiecuję.-Powiedziałem ocierając jej łzy.
****************
Satoru głaskał mnie po włosach. Siedziałem na kanapie w salonie. Na kominku leżały zdjęcia moje i braciszka. Arata siedział niezadowolony, czekałem aż zacznie swoje wywody i będę mógł pójść.
Kiedy ja, Sho oraz Ikaros staliśmy za szkołą przyłapał mnie jeden z nauczycieli, na nieszczęście pan od pierwszej lekcji. Zabrał mnie do ojca ponieważ wiedział że ten będzie mnie wyzywał. Wtedy chciałem zapaść się pod ziemię. Arata spojrzał na mnie niezadowolony i kiedy już miał zacząć mówić Satoru go powstrzymał.
-Nie gniewaj się, słodziak nic nie zrobił złego. Musiał mieć bardzo ważny powód aby tak sobie wyjść z lekcji.
-To nie wasza sprawa! Mogę robić to co mi się podoba a wam nic do tego. Odwalcie się ode mnie!-Wykrzyczałem wychodząc.
Moja rodzina zawszę taka była. Wszystko musiała wiedzieć. Gdzie idę, z kim, po co. Są strasznie nadopiekuńczy. Kiedyś obiecałem sobie że kiedy skończę osiemnaście lat wyprowadzę się z domu, więc tak też zrobię. Wróciłem przed szkołę ale nie było już tam Ikaros. Sho zgrabiał liście, popatrzył się na mnie i od razu skończył. Podszedł do mnie i złapał mnie za szyję.
-Jeżeli chociaż raz Ikaros przez ciebie zapłaczę osobiście cię zabije, przyrzekam.
-I vice versa.-Powiedziałem wyrywając się.
-Co do niej czujesz?-Spytał Sho kiedy odchodziłem.
-Sam nie wiem. Ale i tak nie przegram z tobą.
-Jeszcze zobaczymy.
Wyszedłem przed bramę szkoły kiedy dostałem SMS-a. Był od Amane. Sam nie wiem dlaczego po przeczytaniu go zrobiło mi się smutno.
-Co się stało że tak na mnie patrzysz?
-Przepraszam. Chciałem spytać dlaczego przez cały czas nosisz kaptur na głowie?
-To dlatego że nienawidzę swoich włosów. Nienawidzę ich koloru.
-A mi się podobają.-Powiedziałem a Ikaros spojrzała na mnie.-Uwielbiam ich kolor. Dzięki nim jestes wyjątkowa, wyróżniasz się. Wszyscy na ciebie patrzą kiedy przechodzisz. Są śliczne, ale nie przyćmią piękna ich właścicielki.-Powiedziałem zasłaniając szybko usta.
Dziewczyna popatrzyła na mnie i się uśmiechnęła.
-Jesteś idiotą. Ale to słodkie, myślisz że jestem piękna. Naprawdę idiota.
-Nie nazywaj mnie idiotą! Mówię jak jest, wiec ściągnij już ten kaptur.-Powiedziałem i jednym ruchem ściągnąłem jej nakrycie głowy.
Włosy opadły jej na ramiona. Ich szkarłatny kolor sprawiał że Ikaros była jeszcze piękniejsza.
Kroczyliśmy przez ulicę. Wszyscy patrzyli tylko na nas. Czułem się niezręcznie, po raz pierwszy staliśmy tak blisko siebie. Dziewczyna popatrzyła na mnie i zrobiła się cała czerwona.
-Nie myśl sobie że to randka albo coś w ten deseń. Po prostu masz mi pomóc w pracy.
-Tak wiem. Tylko dlaczego się zarumieniłaś?
-Na pewno nie z twojego powodu. Po prostu ludzie się na nas patrzą. To trochę krępujące.
Patrzyłem się na nią przez cały czas. Po chwili zorientowałem się że nasze ręce się stykają. Zrobiło mi się gorąco ponieważ chciałem ją złapać za rękę. Ikaros podeszła do jednego z domów aby wrzucić ulotkę do skrzynki i właśnie wtedy z naprzeciwka nadjeżdżał rower, kierował się wprost na Ikaros. Wziąłem ją za rękę i przyciągnąłem do siebie. Ikaros wpadła w moje objęcia a rower odjechał. Popatrzyła w moje oczy i uśmiechnęła się. Pocałowałem ją w czoło i odszedłem.
-Miałeś mi pomóc w pracy.
-Na dzisiaj już wystarczy. Idź do domu odpocząć, masz gorączkę. Mnie nie nabierzesz.
Ikaros dotknęła czoła i uśmiechnęła się.
-Skąd wiesz?
-Łatwo się domyślisz. Jeżeli w tej chwili nie pójdziesz do domu to sam cię tam zaniosę.
-Czy to groźba?-Spytała śmiejąc się.
Podszedłem do niej i wziąłem ją na ręce.
-Tak. To groźba. A teraz pokaż mi gdzie mieszkasz.-Wyszeptałem.
Moja rodzina zawszę taka była. Wszystko musiała wiedzieć. Gdzie idę, z kim, po co. Są strasznie nadopiekuńczy. Kiedyś obiecałem sobie że kiedy skończę osiemnaście lat wyprowadzę się z domu, więc tak też zrobię. Wróciłem przed szkołę ale nie było już tam Ikaros. Sho zgrabiał liście, popatrzył się na mnie i od razu skończył. Podszedł do mnie i złapał mnie za szyję.
-Jeżeli chociaż raz Ikaros przez ciebie zapłaczę osobiście cię zabije, przyrzekam.
-I vice versa.-Powiedziałem wyrywając się.
-Co do niej czujesz?-Spytał Sho kiedy odchodziłem.
-Sam nie wiem. Ale i tak nie przegram z tobą.
-Jeszcze zobaczymy.
Wyszedłem przed bramę szkoły kiedy dostałem SMS-a. Był od Amane. Sam nie wiem dlaczego po przeczytaniu go zrobiło mi się smutno.
~Co się stało że wybiegłeś z klasy kochanie ?
Strasznie się o ciebie martwię.
Najchętniej przytuliłabym cię teraz i pocałowała.
Może się dzisiaj spotkamy ?
Tak bardzo chce być przy tobie~
Odpisałem jej i nie zgodziłem się. Chciałem pomóc jeszcze Ikaros ale nie wiedziałem gdzie ją znaleźć. na szczęście poszukiwania nie trwały zbyt długo, wystarczyło że spojrzałem za siebie. Za mną stała przepiękna niebieskooka dziewczyna. Nachyliła się aby poprawić spódniczkę kiedy spojrzałem na nią. Chciałem zapytać ją o to co się stało w restauracji ale wiedziałem że i tak mi nie powie.-Co się stało że tak na mnie patrzysz?
-Przepraszam. Chciałem spytać dlaczego przez cały czas nosisz kaptur na głowie?
-To dlatego że nienawidzę swoich włosów. Nienawidzę ich koloru.
-A mi się podobają.-Powiedziałem a Ikaros spojrzała na mnie.-Uwielbiam ich kolor. Dzięki nim jestes wyjątkowa, wyróżniasz się. Wszyscy na ciebie patrzą kiedy przechodzisz. Są śliczne, ale nie przyćmią piękna ich właścicielki.-Powiedziałem zasłaniając szybko usta.
Dziewczyna popatrzyła na mnie i się uśmiechnęła.
-Jesteś idiotą. Ale to słodkie, myślisz że jestem piękna. Naprawdę idiota.
-Nie nazywaj mnie idiotą! Mówię jak jest, wiec ściągnij już ten kaptur.-Powiedziałem i jednym ruchem ściągnąłem jej nakrycie głowy.
Włosy opadły jej na ramiona. Ich szkarłatny kolor sprawiał że Ikaros była jeszcze piękniejsza.
Kroczyliśmy przez ulicę. Wszyscy patrzyli tylko na nas. Czułem się niezręcznie, po raz pierwszy staliśmy tak blisko siebie. Dziewczyna popatrzyła na mnie i zrobiła się cała czerwona.
-Nie myśl sobie że to randka albo coś w ten deseń. Po prostu masz mi pomóc w pracy.
-Tak wiem. Tylko dlaczego się zarumieniłaś?
-Na pewno nie z twojego powodu. Po prostu ludzie się na nas patrzą. To trochę krępujące.
Patrzyłem się na nią przez cały czas. Po chwili zorientowałem się że nasze ręce się stykają. Zrobiło mi się gorąco ponieważ chciałem ją złapać za rękę. Ikaros podeszła do jednego z domów aby wrzucić ulotkę do skrzynki i właśnie wtedy z naprzeciwka nadjeżdżał rower, kierował się wprost na Ikaros. Wziąłem ją za rękę i przyciągnąłem do siebie. Ikaros wpadła w moje objęcia a rower odjechał. Popatrzyła w moje oczy i uśmiechnęła się. Pocałowałem ją w czoło i odszedłem.
-Miałeś mi pomóc w pracy.
-Na dzisiaj już wystarczy. Idź do domu odpocząć, masz gorączkę. Mnie nie nabierzesz.
Ikaros dotknęła czoła i uśmiechnęła się.
-Skąd wiesz?
-Łatwo się domyślisz. Jeżeli w tej chwili nie pójdziesz do domu to sam cię tam zaniosę.
-Czy to groźba?-Spytała śmiejąc się.
Podszedłem do niej i wziąłem ją na ręce.
-Tak. To groźba. A teraz pokaż mi gdzie mieszkasz.-Wyszeptałem.
*************
Pewnie nie sądziliście że dzisiaj dodam rozdział 7. Jak dla mnie najlepszą postacią jaką wymyśliłam jest Sho. W dalszych rozdziałach dowiecie się dlaczego, i nie myślcie że Ikaros i Brandon zbliżają się do siebie. Tak naprawdę to oddalają się. Ale co wam będę streszczała, czytajcie a się dowiecie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz