Zapraszam do czytania.
***
Szkarłatnowłosa dziewczyna weszła do wielkiego pomieszczenia i rzuciła się na łóżko, które stało po prawej stronie.
-Nareszcie!-wykrzyczała i przytuliła się do jednej z poduszek.
Podszedłem do kanapy, która stała na środku pokoju i postawiłem walizki na podłodze.
Usiadłem na kanapie i włączyłem laptopa.
-Mógłbyś nie pracować? Przecież to jest nasz tydzień miodowy-wyszeptała i przytuliła mnie.
Zamknąłem urządzenie i spojrzałem się na nią.
-Idziemy do miasta?
Ikaros potrząsnęła głową i zaciągnęła mnie do wyjścia.
***
Chodziliśmy po promenadzie w tą i wew tą.
-A może to!?-szkarłatnowłosa krzyczała tak przy każdym straganie.
-Po co ci następny strój kąpielowy?
Spojrzała na mnie i poszła dalej.
Chodziliśmy tak jeszcze tak z dobre dwie godziny, aż doszliśmy do jednej z aptek.
Dziewczyna weszła do niej i pół minuty później stała znów obok mnie.
-Możemy już iść?-spytałem i chwyciłem ją za rękę.
Pokiwała głową i poszliśmy do domku.
***
-Ikaros! Chodź na chwile!-krzyczałem w stronę wnętrza domku.
Dziewczyna wyszła z łazienki i podeszła do mnie.
-Co chciałeś?-spytała trochę przygnębiona.
-Jak myślisz domek na wodzie był dobrym pomysłem?
Usiadła koło mnie i uśmiechnęła się.
-Ja to bym się nawet nie spodziewała, że trafie na hawaje z kimś takim jak ty.
Zerknąłem na nią i przysunąłem się bliżej.
-Z kimś takim jak ja?
Wstała i poszła do środka.
***
Następnego dnia wszystko było tak samo.
Wyjście na miasto, chwila relaksu w domku i posiłki.
Nawet nasz tydzień miodowy stał się rutyną, przez kolejne dwa dni.
Nawet nasz tydzień miodowy stał się rutyną, przez kolejne dwa dni.
-Brandon! Mógłbyś przyjść? Mieliśmy przecież zjeść razem kolacje!
Spojrzałem na Ikaros znad laptopa, posłałem jej lekki uśmiech i wróciłem do dalszych czynności.
Dziewczyna podeszła do mnie i walnęła mnie z poduszki w twarz.
-Należy mi się chyba jakaś uwaga!
Wyrwałem jej poduszkę i chwyciłem za nadgarstki. Dziewczyna szybko mi się wyrwała i strzeliła focha.
-Mógłbyś okazywać mi więcej zainteresowania.
Spojrzałem na Ikaros znad laptopa, posłałem jej lekki uśmiech i wróciłem do dalszych czynności.
Dziewczyna podeszła do mnie i walnęła mnie z poduszki w twarz.
-Należy mi się chyba jakaś uwaga!
Wyrwałem jej poduszkę i chwyciłem za nadgarstki. Dziewczyna szybko mi się wyrwała i strzeliła focha.
-Mógłbyś okazywać mi więcej zainteresowania.
Padła na łóżko i przytuliła się do poduszki. Zmierzyła mnie wzrokiem i przewróciła się na drugi bok.
-Śpisz dzisiaj na kanapie-wyszeptała i zasnęła.
Chciałem coś powiedzieć, ale do moich uszu dobiegła muzyka wydostająca się z telefonu Ikaros.
Chwyciłem go i odebrałem.
~Ikaros! Wreszcie odebrałaś. Raczej to musi być prawdą, bo jest małe prawdopodobieństwo tego, że za trzecim razem można się aż tak pomylić. Jesteś szczęśliwa? Ja i Naoki już świętujemy.
-Susumu? O czym ty do cholery bredzisz? Ikaros śpi-odpowiedziałem i usłyszałem przeciągłe yyy.... w aparacie-Mniejsza z tym. Zadzwoń jutro, bo nie chce jej budzić. Dobranoc-rozłączyłem się i położyłem się w łóżku.
Szkarłatnowłosa odwróciła się w moją stronę i zdzieliła mnie po głowie.
-Idziemy jutro do miasta-oznajmiła i przytuliła się do mnie.
Weszła do jednego z nich i zatrzymała się przy wystawie dla niemowląt.
-Czy to nie jest słodkie? Chodź tu!-wykrzyczała, kiedy oglądałem buty.
-Wystawa dla dzieci? Co ty w ciąży jesteś?
Zmierzyła mnie wzrokiem i podniosła bluzkę do piersi.
-Jak myślisz, czy wyglądam, jakbym była w ciąży!?
Dwóch mężczyzn, którzy wchodzili do sklepu automatycznie po zobaczeniu Ikaros zrobili się cali czerwoni a na ustach zagościł mi szeroki uśmiech.
-Chora jesteś!?-wykrzyczałem i zaciągnąłem jej bluzkę na sam dół.
Kobieta roześmiała się i dotknęła jednego z ubranek.
-Nie chciałbyś mieć dziecka? No wiesz powiększyć rodziny.
Zerknąłem na nią i przytuliłem ją od tyłu.
-Na dzieci jest jeszcze za wcześnie. Jesteśmy zbyt młodzi. Możemy temu nie podołać.
-Rozumiem-powiedziała i poszła poszukać dla siebie nowych ubrań.
-Pomóc wam w czymś?-spytała pewna kobieta, która wychodziła właśnie z domku obok. Można było stwierdzić, że jest w naszym wieku. Uśmiechnąłem się do niej i szturchnąłem Ikaros w ramie.
-Ta tutaj zgubiła nasze klucze od domu. Mamy tylko jedną parę, więc jest to trochę kłopotliwe.
Popatrzyła na nas i zaczęła się śmiać.
-Jestem Ai. Miło mi was poznać. Chyba znalazłam wasze klucze. Były w zamku drzwi kiedy wchodziłam do domu zauważyłam je i wzięłam. Mam nadzieje, że nie zmartwiliście się za bardzo.
Szkarłatnowłosa podeszła do niej i wyciągnęła rękę w jej stronę.
-Klucze-Ikaros pogoniła Ai, która była trochę zaskoczona zachowaniem dziewczyny.
Blondynka podała jej klucze a ta wyrwała je z ręki i weszła do domu.
-Przepraszam za nią. Nie wiem co jej odbiło. Zazwyczaj się tak nie zachowuje.
-Nic wielkiego. Może wpadniecie do mnie na kawę?
Uśmiechnąłem się szeroko, przytaknąłem i podążyłem śladami Ikaros do domu.
-Poznacie się bliżej. Przecież i tak trzeba jej podziękować.
-To daj jej pieniądze, albo nie wiem. Cokolwiek. Proszę cie ja nie chce do niej iść.
Oddałem jej jedną z poduszek i wyszedłem kierując się w stronę domu blondynki. Zapukałem a ta z uśmiechem na ustach wpuściła mnie do domu.
-Przepraszam, że w takim stroju, ale byłam popływać i nie zdążyłam się przebrać-wyszeptała i poszła do łazienki prędzej sadzając mnie na kanapie w salonie.
Siedziałem tam jakieś pięć minut po których niebieskooka dziewczyna wyszła z pomieszczenia ubrana i umalowana.
-Szybko ci to poszło-oznajmiłem z zachwytem.
Poklepała mnie po głowie i podała cappuccino. Wziąłem łyk i uśmiechnąłem się do niej promiennie.
-Czekaj wiesz co, masz w kąciku ust resztkę pianki. Nie ścieraj-powiedziała i kciukiem zmyła resztki pianki po czym wsadziła palec do ust-Mmm....orzechowa.
***
Poranna pobudka i ogarnianie się poszło nam w miarę szybko, więc już około jedenastej poszliśmy do miasta.
Jak zwykle pełno sklepów, które dziewczyna miała chęć odwiedzić.Weszła do jednego z nich i zatrzymała się przy wystawie dla niemowląt.
-Czy to nie jest słodkie? Chodź tu!-wykrzyczała, kiedy oglądałem buty.
-Wystawa dla dzieci? Co ty w ciąży jesteś?
Zmierzyła mnie wzrokiem i podniosła bluzkę do piersi.
-Jak myślisz, czy wyglądam, jakbym była w ciąży!?
Dwóch mężczyzn, którzy wchodzili do sklepu automatycznie po zobaczeniu Ikaros zrobili się cali czerwoni a na ustach zagościł mi szeroki uśmiech.
-Chora jesteś!?-wykrzyczałem i zaciągnąłem jej bluzkę na sam dół.
Kobieta roześmiała się i dotknęła jednego z ubranek.
-Nie chciałbyś mieć dziecka? No wiesz powiększyć rodziny.
Zerknąłem na nią i przytuliłem ją od tyłu.
-Na dzieci jest jeszcze za wcześnie. Jesteśmy zbyt młodzi. Możemy temu nie podołać.
-Rozumiem-powiedziała i poszła poszukać dla siebie nowych ubrań.
***
Staliśmy przed naszym domkiem a Ikaros szukała kluczy w swojej torebce.
Widać było, że jest trochę zdenerwowana, bo mieliśmy tylko jedną parę kluczy a zgubienie jej było czymś na co nie mogliśmy sobie pozwolić.-Pomóc wam w czymś?-spytała pewna kobieta, która wychodziła właśnie z domku obok. Można było stwierdzić, że jest w naszym wieku. Uśmiechnąłem się do niej i szturchnąłem Ikaros w ramie.
-Ta tutaj zgubiła nasze klucze od domu. Mamy tylko jedną parę, więc jest to trochę kłopotliwe.
Popatrzyła na nas i zaczęła się śmiać.
-Jestem Ai. Miło mi was poznać. Chyba znalazłam wasze klucze. Były w zamku drzwi kiedy wchodziłam do domu zauważyłam je i wzięłam. Mam nadzieje, że nie zmartwiliście się za bardzo.
Szkarłatnowłosa podeszła do niej i wyciągnęła rękę w jej stronę.
-Klucze-Ikaros pogoniła Ai, która była trochę zaskoczona zachowaniem dziewczyny.
Blondynka podała jej klucze a ta wyrwała je z ręki i weszła do domu.
-Przepraszam za nią. Nie wiem co jej odbiło. Zazwyczaj się tak nie zachowuje.
-Nic wielkiego. Może wpadniecie do mnie na kawę?
Uśmiechnąłem się szeroko, przytaknąłem i podążyłem śladami Ikaros do domu.
***
-Nie ma mowy! Idź sam!-szkarłatnowłosa krzyczała na cały głos rzucając we mnie poduszkami.
Dziewczyna nie chciała iść do mieszkania Ai, ale ja nie odpuszczałem.-Poznacie się bliżej. Przecież i tak trzeba jej podziękować.
-To daj jej pieniądze, albo nie wiem. Cokolwiek. Proszę cie ja nie chce do niej iść.
Oddałem jej jedną z poduszek i wyszedłem kierując się w stronę domu blondynki. Zapukałem a ta z uśmiechem na ustach wpuściła mnie do domu.
-Przepraszam, że w takim stroju, ale byłam popływać i nie zdążyłam się przebrać-wyszeptała i poszła do łazienki prędzej sadzając mnie na kanapie w salonie.
Siedziałem tam jakieś pięć minut po których niebieskooka dziewczyna wyszła z pomieszczenia ubrana i umalowana.
-Szybko ci to poszło-oznajmiłem z zachwytem.
Poklepała mnie po głowie i podała cappuccino. Wziąłem łyk i uśmiechnąłem się do niej promiennie.
-Czekaj wiesz co, masz w kąciku ust resztkę pianki. Nie ścieraj-powiedziała i kciukiem zmyła resztki pianki po czym wsadziła palec do ust-Mmm....orzechowa.
Zdziwiłem się trochę, ale posłałem jej uśmiech po czym ona zaczęła się śmiać.
-Przepraszam, ale wyglądasz naprawdę słodko-chwyciła mnie za ramię i pstryknęła mnie w czoło.
-Ej..i kto to mówi? Zrób sobie jeszcze z dwa kucyki a będziesz wyglądała jak dziecko.
Rozmawialiśmy jeszcze z jakieś dwie godziny po czym oznajmiłem, że muszę iść do domu. Ai posmutniała, ale odprowadziła mnie do wyjścia i radośnie pożegnała.
Kiedy wszedłem do domu ujrzałem naburmuszoną Ikaros, która patrzyła na mnie spode łba.
-Dobry wieczór.-wysyczała i wstała z kanapy-Noc jeszcze młoda. Nie za wcześnie przyszedłeś?
Ściągnąłem obuwie i skierowałem się w stronę łóżka.
-Jeszcze nie skończyłam!
-Ale ja tak. Dobranoc.-wyszeptałem i położyłem się na kanapie-Zbędny opór jest niepotrzebny, więc prześpię się tutaj. Zadowolona?
Zasnąłem.
-Ciebie już naprawdę nie da się dobudzić.-oznajmiła i chwyciła mnie za rękę-Chodź. Idziemy do miasta. Twojej przyjaciółki już nie ma. Wyszła dzisiaj wcześnie rano jakoś około czwartej. Widziałam ją jak pływałam.
W sumie to nie interesowałem się zbytnio Ikaros. A wizja wypadu do miasta z Ai wydawała mi się zabawnym przeżyciem, więc szybko się ogarnąłem i poszliśmy.
-Przepraszam, ale wyglądasz naprawdę słodko-chwyciła mnie za ramię i pstryknęła mnie w czoło.
-Ej..i kto to mówi? Zrób sobie jeszcze z dwa kucyki a będziesz wyglądała jak dziecko.
Rozmawialiśmy jeszcze z jakieś dwie godziny po czym oznajmiłem, że muszę iść do domu. Ai posmutniała, ale odprowadziła mnie do wyjścia i radośnie pożegnała.
Kiedy wszedłem do domu ujrzałem naburmuszoną Ikaros, która patrzyła na mnie spode łba.
-Dobry wieczór.-wysyczała i wstała z kanapy-Noc jeszcze młoda. Nie za wcześnie przyszedłeś?
Ściągnąłem obuwie i skierowałem się w stronę łóżka.
-Jeszcze nie skończyłam!
-Ale ja tak. Dobranoc.-wyszeptałem i położyłem się na kanapie-Zbędny opór jest niepotrzebny, więc prześpię się tutaj. Zadowolona?
Zasnąłem.
***
Obudziła mnie woda spadająca na moją twarz.
Otworzyłem oczy a nade mną stała Ai ze szklanką wody w rękach.-Ciebie już naprawdę nie da się dobudzić.-oznajmiła i chwyciła mnie za rękę-Chodź. Idziemy do miasta. Twojej przyjaciółki już nie ma. Wyszła dzisiaj wcześnie rano jakoś około czwartej. Widziałam ją jak pływałam.
W sumie to nie interesowałem się zbytnio Ikaros. A wizja wypadu do miasta z Ai wydawała mi się zabawnym przeżyciem, więc szybko się ogarnąłem i poszliśmy.
***
Ai i Ikaros różniły się pod każdym względem.
Blondynka nie wchodziła do każdego napotkanego sklepu, ale do jakiś małych z upominkami, albo na stragany, gdzie się wygłupiała doprowadzając mnie do histerycznego śmiechu.
Zaciągnąłem ją do jednej z pobliskich knajpek i kazałem jej coś zamówić.
Uśmiechnęła się i wybrała grillowaną rybę, którą także kazała mi zamówić.
Zjadłem ją ze smakiem wygłupiając się przy tym trochę.
-To dziwne, że jesteś blondynką.
-Bo nie jestem typowo wasza. Moja matka była Europejką, więc wiesz. Zamieszkałam w waszym kraju a moje imię...wiem, że jest dziwne.
-Chodząca piękność nazywa się miłość. Ai, ai, ai....-zacząłem podśpiewywać, aby ją wnerwić.
-To dziwne, że jesteś blondynką.
-Bo nie jestem typowo wasza. Moja matka była Europejką, więc wiesz. Zamieszkałam w waszym kraju a moje imię...wiem, że jest dziwne.
-Chodząca piękność nazywa się miłość. Ai, ai, ai....-zacząłem podśpiewywać, aby ją wnerwić.
Blondynka walnęła mnie w głowę i wyciągnęła z torebki portfel.
-Nie ma takiej potrzeby. Ja płacę-położyłem pieniądze na stole i wyszliśmy.
-Pewnie jest jeszcze na mieście. Jak coś to powiem jej, że miałem spotkanie biznesowe. Uwierzy mi spokojnie.
Otwarłem drzwi przed Ai na co ona skinęła lekko głową i weszła do środka a ja za nią.
Śmiejąc się wyjąłem szklanki z górnej półki i wsadziłem pod express.
-Nie wychodzę z tobą już nigdy na miasto. Jesteś przerażająca! A ten facet co cię gonił! Myślałem, że zejdę na zawał jak zaczęłaś się mną targować.
-Ale i tak mam tą bransoletkę, więc o co ci chodzi? Było wspaniale. Nigdy się jeszcze tak dobrze nie bawiłam.
-Szczerze to ja też nie.
Ai podeszła do mnie bliżej i chwyciła mnie za rękę.
-Powtórzymy to jeszcze?
Podrapałem się po głowie i uśmiechnąłem się lekko zakłopotany.
-Jestem za.
Dziewczyna objęła mnie za szyję i zaczęła się przysuwać do mojej twarzy. Byłem sparaliżowany i nie wiedziałem co zrobić.
Ai była centymetr od moich ust kiedy usłyszeliśmy jak ktoś wchodzi. Blondynka odwróciła się i z grymasem na twarzy spojrzała na osobę stojącą w progu.
-Przeszkadzasz nam...-dziewczyna wróciła do tego co wcześniej robiła.
Byłem sparaliżowany.
-Spokojnie. Nie będę wam już przeszkadzać-osoba stojąca w drzwiach odwróciła się i z płaczem uciekła.
Odepchnąłem od siebie Ai i zdenerwowany ruszyłem w stronę wyjścia.
-Ej! Jeszcze nie skończyliśmy! Wracaj!
-Ja już skończyłem. A teraz wybacz, muszę wracać do mojej żony-wyszeptałem i wybiegłem pozostawiając dziewczynę samą.
Goniłem Ikaros najszybciej jak mogłem, ale ona i tak była szybsza.
Dziewczyna wbiegła na promenadę a ja za nią. Była bardzo szybka. Przeklinałem się za to do czego mogło dojść, gdyby nie Ikaros. Przyśpieszyłem. Dziewczyna znów wbiegła na plaże. W końcu stanęła i odwróciła się w moją stronę.
-Odejdź! Nie chcę cię już nigdy widzieć! Odejdź!-krzyczała w moją stronę coraz głośniej-Zniknij z mojego życia raz na zawsze!
Podszedłem do niej tak blisko, że stykaliśmy się nosami.
-Po co było to wszystko? Po co cała ta szopka? Po co mówienie, że mnie kochasz? Po co!? Dupek! Idiota! Debil! Palant!
-Wiem. Przepraszam!
Szkarłatnowłosa spojrzała mi w oczy i mnie spoliczkowała.
-Po co się ze mną żeniłeś!?
-Bo cie kocham! Nic tego nie zmieni! Byłem po prostu zszokowany tym, że Ai chciała coś takiego zrobić.
-Zszokowany? Powiedzenie o mnie 'moja przyjaciółka' to nie jest wyparcie się małżeństwa? Jeszcze przez cały dzień byłeś z nią na mieście. Nie zainteresowałeś się mną. Gdzie jestem ani czy mi się nic nie stało. Jak ja ci mogę ufać?
Chwyciłem ją za rękę i kazałem jej usiąść.
Dziewczyna westchnęła.
-Powiedz, jestem w twoim życiu na pierwszym miejscu?
Popatrzyłem na nią zdziwiony tym pytaniem, bo oczywiście odpowiedź była oczywista.
-Jasne, że tak. Co to za głupie pytanie.
-A czy zawsze będę? Nie ważnie co się stanie?
Podszedłem do niej na co ona popatrzyła na morze.
-W moim życiu znajdujesz się na drugim miejscu.
-Wiem, że twoja matka...
Szkarłatnowłosa pokiwała głową na znak, że się mylę.
-Chyba nie....uduszę tą gnidę Sho!
Kobieta westchnęła,
-Proszę cię nie odziedziczaj inteligencji po nim!
Ze zdziwieniem wpatrywałem się w nią.
-Ale możesz mieć takie oczka jak on!-otwarłem szeroko oczy i usta.
-Be..be..be...
Ikaros odwróciła się w moją stronę, chwyciła się za brzuch i przytaknęła.
-Będę ojcem!-zacząłem biegać po całej plaży i drzeć się w niebo głosy.
W końcu podbiegłem do niej i wziąłem ją na ręce.
-Od kiedy, jak, gdzie, jak to możliwe!?
-Kehem...od końca naszego pierwszego dnia tutaj, we Francji na naszym wyjeździe przed ślubem. Prymus z biologi.
-Czyli, że to już jakiś....miesiąc?
Postawiłem ją na ziemi i ruszyliśmy w kierunku naszego domku trzymając się za ręce.
-Mamo nie idziesz! Nie pozwalam-sześcioletnia Yui zabiera głos w całej sprawie.
-Właśnie. Ty ją już miałeś dla siebie jak nas nie było-najstarszy Akihito oburzony podchodzi do mnie i z niesmakiem zakłada ręce na biodra.
-Ośmiolatek mi grozi? Zaczynam się bać...
-Brandon przestań się z nim droczyć. Lepiej zobacz co u Ami.
Podchodzę do kołyski i biorę na ręce najmłodsze z dzieci dwuletnią Ami.
-Ona chyba mnie nie lubi.....
Ikaros podchodzi do mnie a ja oddaje jej dziecko. Szkarłatnowłosa uśmiecha się szeroko i puszcza Ami oczko.
-Nie martw się. Twojego taty nikt nie lubi. Jestem o tym przekonana.
Patrze to na nią to na dzieciaki, które przytakują i przytulam do siebie szkarłatnowłosą.
-Nie ma bata. Teraz ja biorę mamę, bo trzeba jej dać nauczkę raz na zawszę-uśmiecham się do niej a ona całuje mnie w czoło i oświadcza dzieciom, że czas iść spać.
Ikaros zamyka za nami drzwi, idzie po schodach i otwiera drzwi do sypialni. Kładzie małą Ami w łóżeczku i przytula się do mnie.
-Dojrzałeś dzięki nim. Już nie jesteś takim gówniarzem jak kiedyś.
-Tak, wiem. Aha i tak w ogóle to kto mnie nie lubi?-patrze na nią podejrzliwie na co ona puszcza mi oczko i rzuca mi się na szyje-I tak jest o wiele lepiej.
***
-Twoja przyjaciółka się na ciebie nie pogniewa?
Popatrzyłem w oczy Ai i zacząłem się śmiać.-Pewnie jest jeszcze na mieście. Jak coś to powiem jej, że miałem spotkanie biznesowe. Uwierzy mi spokojnie.
Otwarłem drzwi przed Ai na co ona skinęła lekko głową i weszła do środka a ja za nią.
Śmiejąc się wyjąłem szklanki z górnej półki i wsadziłem pod express.
-Nie wychodzę z tobą już nigdy na miasto. Jesteś przerażająca! A ten facet co cię gonił! Myślałem, że zejdę na zawał jak zaczęłaś się mną targować.
-Ale i tak mam tą bransoletkę, więc o co ci chodzi? Było wspaniale. Nigdy się jeszcze tak dobrze nie bawiłam.
-Szczerze to ja też nie.
Ai podeszła do mnie bliżej i chwyciła mnie za rękę.
-Powtórzymy to jeszcze?
Podrapałem się po głowie i uśmiechnąłem się lekko zakłopotany.
-Jestem za.
Dziewczyna objęła mnie za szyję i zaczęła się przysuwać do mojej twarzy. Byłem sparaliżowany i nie wiedziałem co zrobić.
Ai była centymetr od moich ust kiedy usłyszeliśmy jak ktoś wchodzi. Blondynka odwróciła się i z grymasem na twarzy spojrzała na osobę stojącą w progu.
-Przeszkadzasz nam...-dziewczyna wróciła do tego co wcześniej robiła.
Byłem sparaliżowany.
-Spokojnie. Nie będę wam już przeszkadzać-osoba stojąca w drzwiach odwróciła się i z płaczem uciekła.
Odepchnąłem od siebie Ai i zdenerwowany ruszyłem w stronę wyjścia.
-Ej! Jeszcze nie skończyliśmy! Wracaj!
-Ja już skończyłem. A teraz wybacz, muszę wracać do mojej żony-wyszeptałem i wybiegłem pozostawiając dziewczynę samą.
Goniłem Ikaros najszybciej jak mogłem, ale ona i tak była szybsza.
Dziewczyna wbiegła na promenadę a ja za nią. Była bardzo szybka. Przeklinałem się za to do czego mogło dojść, gdyby nie Ikaros. Przyśpieszyłem. Dziewczyna znów wbiegła na plaże. W końcu stanęła i odwróciła się w moją stronę.
-Odejdź! Nie chcę cię już nigdy widzieć! Odejdź!-krzyczała w moją stronę coraz głośniej-Zniknij z mojego życia raz na zawsze!
Podszedłem do niej tak blisko, że stykaliśmy się nosami.
-Po co było to wszystko? Po co cała ta szopka? Po co mówienie, że mnie kochasz? Po co!? Dupek! Idiota! Debil! Palant!
-Wiem. Przepraszam!
Szkarłatnowłosa spojrzała mi w oczy i mnie spoliczkowała.
-Po co się ze mną żeniłeś!?
-Bo cie kocham! Nic tego nie zmieni! Byłem po prostu zszokowany tym, że Ai chciała coś takiego zrobić.
-Zszokowany? Powiedzenie o mnie 'moja przyjaciółka' to nie jest wyparcie się małżeństwa? Jeszcze przez cały dzień byłeś z nią na mieście. Nie zainteresowałeś się mną. Gdzie jestem ani czy mi się nic nie stało. Jak ja ci mogę ufać?
Chwyciłem ją za rękę i kazałem jej usiąść.
***
-Czyli, że to wszystko przeze mnie?-szkarłatnowłosa wstała i podeszła do morza.
-Nie przez ciebie, ale ostatnio miałaś humory i potrzebowałem też odpocząć. Wiesz, że ostatnio dużo pracowałem i nie miałem ani chwili relaksu. Powinnaś mnie zrozumieć.Dziewczyna westchnęła.
-Powiedz, jestem w twoim życiu na pierwszym miejscu?
Popatrzyłem na nią zdziwiony tym pytaniem, bo oczywiście odpowiedź była oczywista.
-Jasne, że tak. Co to za głupie pytanie.
-A czy zawsze będę? Nie ważnie co się stanie?
Podszedłem do niej na co ona popatrzyła na morze.
-W moim życiu znajdujesz się na drugim miejscu.
-Wiem, że twoja matka...
Szkarłatnowłosa pokiwała głową na znak, że się mylę.
-Chyba nie....uduszę tą gnidę Sho!
Kobieta westchnęła,
-Proszę cię nie odziedziczaj inteligencji po nim!
Ze zdziwieniem wpatrywałem się w nią.
-Ale możesz mieć takie oczka jak on!-otwarłem szeroko oczy i usta.
-Be..be..be...
Ikaros odwróciła się w moją stronę, chwyciła się za brzuch i przytaknęła.
-Będę ojcem!-zacząłem biegać po całej plaży i drzeć się w niebo głosy.
W końcu podbiegłem do niej i wziąłem ją na ręce.
-Od kiedy, jak, gdzie, jak to możliwe!?
-Kehem...od końca naszego pierwszego dnia tutaj, we Francji na naszym wyjeździe przed ślubem. Prymus z biologi.
-Czyli, że to już jakiś....miesiąc?
Postawiłem ją na ziemi i ruszyliśmy w kierunku naszego domku trzymając się za ręce.
***
-No dobra do spania. Dzisiaj ja biorę mamę na noc.
Stoję w drzwiach i przyglądam się Ikaros, oraz dzieciom, które leżą obok niej.-Mamo nie idziesz! Nie pozwalam-sześcioletnia Yui zabiera głos w całej sprawie.
-Właśnie. Ty ją już miałeś dla siebie jak nas nie było-najstarszy Akihito oburzony podchodzi do mnie i z niesmakiem zakłada ręce na biodra.
-Ośmiolatek mi grozi? Zaczynam się bać...
-Brandon przestań się z nim droczyć. Lepiej zobacz co u Ami.
Podchodzę do kołyski i biorę na ręce najmłodsze z dzieci dwuletnią Ami.
-Ona chyba mnie nie lubi.....
Ikaros podchodzi do mnie a ja oddaje jej dziecko. Szkarłatnowłosa uśmiecha się szeroko i puszcza Ami oczko.
-Nie martw się. Twojego taty nikt nie lubi. Jestem o tym przekonana.
Patrze to na nią to na dzieciaki, które przytakują i przytulam do siebie szkarłatnowłosą.
-Nie ma bata. Teraz ja biorę mamę, bo trzeba jej dać nauczkę raz na zawszę-uśmiecham się do niej a ona całuje mnie w czoło i oświadcza dzieciom, że czas iść spać.
Ikaros zamyka za nami drzwi, idzie po schodach i otwiera drzwi do sypialni. Kładzie małą Ami w łóżeczku i przytula się do mnie.
-Dojrzałeś dzięki nim. Już nie jesteś takim gówniarzem jak kiedyś.
-Tak, wiem. Aha i tak w ogóle to kto mnie nie lubi?-patrze na nią podejrzliwie na co ona puszcza mi oczko i rzuca mi się na szyje-I tak jest o wiele lepiej.