niedziela, 21 grudnia 2014

Rozdział 46.5 "Jestem Ai."

Okej. Teraz bonusik, który obiecałam.

Zapraszam do czytania.

***

Szkarłatnowłosa dziewczyna weszła do wielkiego pomieszczenia i rzuciła się na łóżko, które stało po prawej stronie.
-Nareszcie!-wykrzyczała i przytuliła się do jednej z poduszek.
Podszedłem do kanapy, która stała na środku pokoju i postawiłem walizki na podłodze.
Usiadłem na kanapie i włączyłem laptopa.
-Mógłbyś nie pracować? Przecież to jest nasz tydzień miodowy-wyszeptała i przytuliła mnie.
Zamknąłem urządzenie i spojrzałem się na nią.
-Idziemy do miasta?
Ikaros potrząsnęła głową i zaciągnęła mnie do wyjścia.

***

Chodziliśmy po promenadzie w tą i wew tą.
-A może to!?-szkarłatnowłosa krzyczała tak przy każdym straganie.
-Po co ci następny strój kąpielowy?
Spojrzała na mnie i poszła dalej.
Chodziliśmy tak jeszcze tak z dobre dwie godziny, aż doszliśmy do jednej z aptek.
Dziewczyna weszła do niej i pół minuty później stała znów obok mnie.
-Możemy już iść?-spytałem i chwyciłem ją za rękę.
Pokiwała głową i poszliśmy do domku.

***

-Ikaros! Chodź na chwile!-krzyczałem w stronę wnętrza domku.
Dziewczyna wyszła z łazienki i podeszła do mnie.
-Co chciałeś?-spytała trochę przygnębiona.
-Jak myślisz domek na wodzie był dobrym pomysłem?
Usiadła koło mnie i uśmiechnęła się.
-Ja to bym się nawet nie spodziewała, że trafie na hawaje z kimś takim jak ty.
Zerknąłem na nią i przysunąłem się bliżej.
-Z kimś takim jak ja?
Wstała i poszła do środka.

***

Następnego dnia wszystko było tak samo.
Wyjście na miasto, chwila relaksu w domku i posiłki.
Nawet nasz tydzień miodowy stał się rutyną, przez kolejne dwa dni.
-Brandon! Mógłbyś przyjść? Mieliśmy przecież zjeść razem kolacje!
Spojrzałem na Ikaros znad laptopa, posłałem jej lekki uśmiech i wróciłem do dalszych czynności.
Dziewczyna podeszła do mnie i walnęła mnie z poduszki w twarz.
-Należy mi się chyba jakaś uwaga!
Wyrwałem jej poduszkę i chwyciłem za nadgarstki. Dziewczyna szybko mi się wyrwała i strzeliła focha.
-Mógłbyś okazywać mi więcej zainteresowania.
Padła na łóżko i przytuliła się do poduszki. Zmierzyła mnie wzrokiem i przewróciła się na drugi bok.
-Śpisz dzisiaj na kanapie-wyszeptała i zasnęła.
Chciałem coś powiedzieć, ale do moich uszu dobiegła muzyka wydostająca się z telefonu Ikaros.
Chwyciłem go i odebrałem.

~Ikaros! Wreszcie odebrałaś. Raczej to musi być prawdą, bo jest małe prawdopodobieństwo tego, że za trzecim razem można się aż tak pomylić. Jesteś szczęśliwa? Ja i Naoki już świętujemy.

-Susumu? O czym ty do cholery bredzisz? Ikaros śpi-odpowiedziałem i usłyszałem przeciągłe yyy.... w aparacie-Mniejsza z tym. Zadzwoń jutro, bo nie chce jej budzić. Dobranoc-rozłączyłem się i położyłem się w łóżku.

Szkarłatnowłosa odwróciła się w moją stronę i zdzieliła mnie po głowie.
-Idziemy jutro do miasta-oznajmiła i przytuliła się do mnie.

***

Poranna pobudka i ogarnianie się poszło nam w miarę szybko, więc już około jedenastej poszliśmy do miasta.
Jak zwykle pełno sklepów, które dziewczyna miała chęć odwiedzić.
Weszła do jednego z nich i zatrzymała się przy wystawie dla niemowląt.
-Czy to nie jest słodkie? Chodź tu!-wykrzyczała, kiedy oglądałem buty.
-Wystawa dla dzieci? Co ty w ciąży jesteś?
Zmierzyła mnie wzrokiem i podniosła bluzkę do piersi.
-Jak myślisz, czy wyglądam, jakbym była w ciąży!?
Dwóch mężczyzn, którzy wchodzili do sklepu automatycznie po zobaczeniu Ikaros zrobili się cali czerwoni a na ustach zagościł mi szeroki uśmiech.
-Chora jesteś!?-wykrzyczałem i zaciągnąłem jej bluzkę na sam dół.
Kobieta roześmiała się i dotknęła jednego z ubranek.
-Nie chciałbyś mieć dziecka? No wiesz powiększyć rodziny.
Zerknąłem na nią i przytuliłem ją od tyłu.
-Na dzieci jest jeszcze za wcześnie. Jesteśmy zbyt młodzi. Możemy temu nie podołać.
-Rozumiem-powiedziała i poszła poszukać dla siebie nowych ubrań.

***

Staliśmy przed naszym domkiem a Ikaros szukała kluczy w swojej torebce.
Widać było, że jest trochę zdenerwowana, bo mieliśmy tylko jedną parę kluczy a zgubienie jej było czymś na co nie mogliśmy sobie pozwolić.
-Pomóc wam w czymś?-spytała pewna kobieta, która wychodziła właśnie z domku obok. Można było stwierdzić, że jest w naszym wieku. Uśmiechnąłem się do niej i szturchnąłem Ikaros w ramie.
-Ta tutaj zgubiła nasze klucze od domu. Mamy tylko jedną parę, więc jest to trochę kłopotliwe.
Popatrzyła na nas i zaczęła się śmiać.
-Jestem Ai. Miło mi was poznać. Chyba znalazłam wasze klucze. Były w zamku drzwi kiedy wchodziłam do domu zauważyłam je i wzięłam. Mam nadzieje, że nie zmartwiliście się za bardzo.
Szkarłatnowłosa podeszła do niej i wyciągnęła rękę w jej stronę.
-Klucze-Ikaros pogoniła Ai, która była trochę zaskoczona zachowaniem dziewczyny.
Blondynka podała jej klucze a ta wyrwała je z ręki i weszła do domu.
-Przepraszam za nią. Nie wiem co jej odbiło. Zazwyczaj się tak nie zachowuje.
-Nic wielkiego. Może wpadniecie do mnie na kawę?
Uśmiechnąłem się szeroko, przytaknąłem i podążyłem śladami Ikaros do domu.

***

-Nie ma mowy! Idź sam!-szkarłatnowłosa krzyczała na cały głos rzucając we mnie poduszkami.
Dziewczyna nie chciała iść do mieszkania Ai, ale ja nie odpuszczałem.
-Poznacie się bliżej. Przecież i tak trzeba jej podziękować.
-To daj jej pieniądze, albo nie wiem. Cokolwiek. Proszę cie ja nie chce do niej iść.
Oddałem jej jedną z poduszek i wyszedłem kierując się w stronę domu blondynki. Zapukałem a ta z uśmiechem na ustach wpuściła mnie do domu.
-Przepraszam, że w takim stroju, ale byłam popływać i nie zdążyłam się przebrać-wyszeptała i poszła do łazienki prędzej sadzając mnie na kanapie w salonie.
Siedziałem tam jakieś pięć minut po których niebieskooka dziewczyna wyszła z pomieszczenia ubrana i umalowana.
-Szybko ci to poszło-oznajmiłem z zachwytem.
Poklepała mnie po głowie i podała cappuccino. Wziąłem łyk i uśmiechnąłem się do niej promiennie.
-Czekaj wiesz co, masz w kąciku ust resztkę pianki. Nie ścieraj-powiedziała i kciukiem zmyła resztki pianki po czym wsadziła palec do ust-Mmm....orzechowa.
Zdziwiłem się trochę, ale posłałem jej uśmiech po czym ona zaczęła się śmiać.
-Przepraszam, ale wyglądasz naprawdę słodko-chwyciła mnie za ramię i pstryknęła mnie w czoło.
-Ej..i kto to mówi? Zrób sobie jeszcze z dwa kucyki a będziesz wyglądała jak dziecko.
Rozmawialiśmy jeszcze z jakieś dwie godziny po czym oznajmiłem, że muszę iść do domu. Ai posmutniała, ale odprowadziła mnie do wyjścia i radośnie pożegnała.
Kiedy wszedłem do domu ujrzałem naburmuszoną Ikaros, która patrzyła na mnie spode łba.
-Dobry wieczór.-wysyczała i wstała z kanapy-Noc jeszcze młoda. Nie za wcześnie przyszedłeś?
Ściągnąłem obuwie i skierowałem się w stronę łóżka.
-Jeszcze nie skończyłam!
-Ale ja tak. Dobranoc.-wyszeptałem i położyłem się na kanapie-Zbędny opór jest niepotrzebny, więc prześpię się tutaj. Zadowolona?
Zasnąłem.

***

Obudziła mnie woda spadająca na moją twarz.
Otworzyłem oczy a nade mną stała Ai ze szklanką wody w rękach.
-Ciebie już naprawdę nie da się dobudzić.-oznajmiła i chwyciła mnie za rękę-Chodź. Idziemy do miasta. Twojej przyjaciółki już nie ma. Wyszła dzisiaj wcześnie rano jakoś około czwartej. Widziałam ją jak pływałam.
W sumie to nie interesowałem się zbytnio Ikaros. A wizja wypadu do miasta z Ai wydawała mi się zabawnym przeżyciem, więc szybko się ogarnąłem i poszliśmy.

***

Ai i Ikaros różniły się pod każdym względem.
Blondynka nie wchodziła do każdego napotkanego sklepu, ale do jakiś małych z upominkami, albo na stragany, gdzie się wygłupiała doprowadzając mnie do histerycznego śmiechu.
Zaciągnąłem ją do jednej z pobliskich knajpek i kazałem jej coś zamówić.
Uśmiechnęła się i wybrała grillowaną rybę, którą także kazała mi zamówić.
Zjadłem ją ze smakiem wygłupiając się przy tym trochę.
-To dziwne, że jesteś blondynką.
-Bo nie jestem typowo wasza. Moja matka była Europejką, więc wiesz. Zamieszkałam w waszym kraju a moje imię...wiem, że jest dziwne.
-Chodząca piękność nazywa się miłość. Ai, ai, ai....-zacząłem podśpiewywać, aby ją wnerwić.
Blondynka walnęła mnie w głowę i wyciągnęła z torebki portfel.
-Nie ma takiej potrzeby. Ja płacę-położyłem pieniądze na stole i wyszliśmy.

***

-Twoja przyjaciółka się na ciebie nie pogniewa?
Popatrzyłem w oczy Ai i zacząłem się śmiać.
-Pewnie jest jeszcze na mieście. Jak coś to powiem jej, że miałem spotkanie biznesowe. Uwierzy mi spokojnie.
Otwarłem drzwi przed Ai na co ona skinęła lekko głową i weszła do środka a ja za nią.
Śmiejąc się wyjąłem szklanki z górnej półki i wsadziłem pod express.
-Nie wychodzę z tobą już nigdy na miasto. Jesteś przerażająca! A ten facet co cię gonił! Myślałem, że zejdę na zawał jak zaczęłaś się mną targować.
-Ale i tak mam tą bransoletkę, więc o co ci chodzi? Było wspaniale. Nigdy się jeszcze tak dobrze nie bawiłam.
-Szczerze to ja też nie.
Ai podeszła do mnie bliżej i chwyciła mnie za rękę.
-Powtórzymy to jeszcze?
Podrapałem się po głowie i uśmiechnąłem się lekko zakłopotany.
-Jestem za.
Dziewczyna objęła mnie za szyję i zaczęła się przysuwać do mojej twarzy. Byłem sparaliżowany i nie wiedziałem co zrobić.
Ai była centymetr od moich ust kiedy usłyszeliśmy jak ktoś wchodzi. Blondynka odwróciła się i z grymasem na twarzy spojrzała na osobę stojącą w progu.
-Przeszkadzasz nam...-dziewczyna wróciła do tego co wcześniej robiła.
Byłem sparaliżowany.
-Spokojnie. Nie będę wam już przeszkadzać-osoba stojąca w drzwiach odwróciła się i z płaczem uciekła.
Odepchnąłem od siebie Ai i zdenerwowany ruszyłem w stronę wyjścia.
-Ej! Jeszcze nie skończyliśmy! Wracaj!
-Ja już skończyłem. A teraz wybacz, muszę wracać do mojej żony-wyszeptałem i wybiegłem pozostawiając dziewczynę samą.
Goniłem Ikaros najszybciej jak mogłem, ale ona i tak była szybsza.
Dziewczyna wbiegła na promenadę a ja za nią. Była bardzo szybka. Przeklinałem się za to do czego mogło dojść, gdyby nie Ikaros. Przyśpieszyłem. Dziewczyna znów wbiegła na plaże. W końcu stanęła i odwróciła się w moją stronę.
-Odejdź! Nie chcę cię już nigdy widzieć! Odejdź!-krzyczała w moją stronę coraz głośniej-Zniknij z mojego życia raz na zawsze!
Podszedłem do niej tak blisko, że stykaliśmy się nosami.
-Po co było to wszystko? Po co cała ta szopka? Po co mówienie, że mnie kochasz? Po co!? Dupek! Idiota! Debil! Palant!
-Wiem. Przepraszam!
Szkarłatnowłosa spojrzała mi w oczy i mnie spoliczkowała.
-Po co się ze mną żeniłeś!?
-Bo cie kocham! Nic tego nie zmieni! Byłem po prostu zszokowany tym, że Ai chciała coś takiego zrobić.
-Zszokowany? Powiedzenie o mnie 'moja przyjaciółka' to nie jest wyparcie się małżeństwa? Jeszcze przez cały dzień byłeś z nią na mieście. Nie zainteresowałeś się mną. Gdzie jestem ani czy mi się nic nie stało. Jak ja ci mogę ufać?
Chwyciłem ją za rękę i kazałem jej usiąść.

***

-Czyli, że to wszystko przeze mnie?-szkarłatnowłosa wstała i podeszła do morza.
-Nie przez ciebie, ale ostatnio miałaś humory i potrzebowałem też odpocząć. Wiesz, że ostatnio dużo pracowałem i nie miałem ani chwili relaksu. Powinnaś mnie zrozumieć.
Dziewczyna westchnęła.
-Powiedz, jestem w twoim życiu na pierwszym miejscu?
Popatrzyłem na nią zdziwiony tym pytaniem, bo oczywiście odpowiedź była oczywista.
-Jasne, że tak. Co to za głupie pytanie.
-A czy zawsze będę? Nie ważnie co się stanie?
Podszedłem do niej na co ona popatrzyła na morze.
-W moim życiu znajdujesz się na drugim miejscu.
-Wiem, że twoja matka...
Szkarłatnowłosa pokiwała głową na znak, że się mylę.
-Chyba nie....uduszę tą gnidę Sho!
Kobieta westchnęła,
-Proszę cię nie odziedziczaj inteligencji po nim!
Ze zdziwieniem wpatrywałem się w nią.
-Ale możesz mieć takie oczka jak on!-otwarłem szeroko oczy i usta.
-Be..be..be...
Ikaros odwróciła się w moją stronę, chwyciła się za brzuch i przytaknęła.
-Będę ojcem!-zacząłem biegać po całej plaży i drzeć się w niebo głosy.
W końcu podbiegłem do niej i wziąłem ją na ręce.
-Od kiedy, jak, gdzie, jak to możliwe!?
-Kehem...od końca naszego pierwszego dnia tutaj, we Francji na naszym wyjeździe przed ślubem. Prymus z biologi.
-Czyli, że to już jakiś....miesiąc?
Postawiłem ją na ziemi i ruszyliśmy w kierunku naszego domku trzymając się za ręce.

***

-No dobra do spania. Dzisiaj ja biorę mamę na noc.
Stoję w drzwiach i przyglądam się Ikaros, oraz dzieciom, które leżą obok niej.
-Mamo nie idziesz! Nie pozwalam-sześcioletnia Yui zabiera głos w całej sprawie.
-Właśnie. Ty ją już miałeś dla siebie jak nas nie było-najstarszy Akihito oburzony podchodzi do mnie i z niesmakiem zakłada ręce na biodra.
-Ośmiolatek mi grozi? Zaczynam się bać...
-Brandon przestań się z nim droczyć. Lepiej zobacz co u Ami.
Podchodzę do kołyski i biorę na ręce najmłodsze z dzieci dwuletnią Ami.
-Ona chyba mnie nie lubi.....
Ikaros podchodzi do mnie a ja oddaje jej dziecko. Szkarłatnowłosa uśmiecha się szeroko i puszcza Ami oczko.
-Nie martw się. Twojego taty nikt nie lubi. Jestem o tym przekonana.
Patrze to na nią to na dzieciaki, które przytakują i przytulam do siebie szkarłatnowłosą.
-Nie ma bata. Teraz ja biorę mamę, bo trzeba jej dać nauczkę raz na zawszę-uśmiecham się do niej a ona całuje mnie w czoło i oświadcza dzieciom, że czas iść spać.
Ikaros zamyka za nami drzwi, idzie po schodach i otwiera drzwi do sypialni. Kładzie małą Ami w łóżeczku i przytula się do mnie.
-Dojrzałeś dzięki nim. Już nie jesteś takim gówniarzem jak kiedyś.
-Tak, wiem. Aha i tak w ogóle to kto mnie nie lubi?-patrze na nią podejrzliwie na co ona puszcza mi oczko i rzuca mi się na szyje-I tak jest o wiele lepiej.

niedziela, 7 grudnia 2014

Rozdział 46 "Za to, że cię kocham" KONIEC

No to nadszedł ostatni rozdział "Ikaros Chirashi".
Szczerze, jestem trochę smutna. Koniec mojego pierwszego opowiadania.
Będzie ich oczywiście znacznie więcej, ale i tak to trochę taki smut.
Aha i będzie jeszcze rozdział 46,5.
Taki mały bonus już po całym zdarzeniu.
No to zapraszam do dalszego czytania kochane duszyczki.
~YukinoKaki
P.S.Dzisiaj są urodziny mojej ukochanej przyjaciółki, więc chciałabym jej życzyć wszystkiego najlepszego i duuużooo szczęścia i cierpliwości do mnie <3

***

Wyskoczyłem przez okno.
Pokój na parterze się przydaje.
Oczywiście wszyscy podbiegli do okna, ale nie mogli mnie dostrzec. Biegłem bardzo szybko. Oczywiście przed wyskokiem ubrałem normalne buty i narzuciłem na siebie płaszcz.
Ludzie patrzyli na mnie jak na idiotę, kiedy biegłem przez całe miasto w spodniach szpitalnych w nadziei, że dziewczyna nic sobie nie zrobiła.

***

Podniosłem telefon, który pod naciskiem mojej dłoni automatycznie zadzwonił.
Spojrzałem na ekran, który pokazywał połączenie przychodzące od szkarłatnowłosej.

~Wstałeś. Ciesze się.

-Ikaros gdzie jesteś? Wszystko z tobą w porządku?

~Ważne, że u ciebie wszystko dobrze-słyszałem, że płakała.

-Ikaros do cholery gdzie jesteś? Słysze szum wody.

~Ja...a powstrzymywałam się od płaczu..-pociągnęła nosem-wiem, że jestem debilką, ale to przeze mnie. Przeze mnie masz same problemy. Był u mnie ktoś. Ktoś, kto uświadomił mnie, że jestem egoistką zatrzymując cię przy sobie. Ja naprawdę cię kocham. Przepraszam....-usłyszałem strzał i po sekundzie sygnał się urwał.

***

Zacząłem biec jeszcze szybciej, niż pozwalał mi na to stan zdrowia.
Pełno siniaków na rękach i nogach. Podbite oko i zaszyta raza w brzuchu.
Wiedząc, że jestem coraz bliżej miejsca, gdzie znajdowała się szkarłatnowłosa przyśpieszyłem.
Dobiegłem. Molo, miejsce, gdzie Ikaros po raz pierwszy i chyba ostatni dokładnie nie pamiętam poprosiła mnie, abym ją pocałował.
Molo o dziwo było dzisiaj puste. Nie było nawet aż tak zimno, więc byłem zdziwiony, że to miejsce tak opustoszało.
Biegłem na koniec, ponieważ przede mną było widać coraz wyraźniej postać, która przypominała szkarłatnowłosą.
Byłem już na końcu i ujrzałem ją bardzo dokładnie. Także miała na sobie fartuch szpitalny. Była odwrócona do mnie plecami, więc mnie nie zauważyła.
Stała na belkach chroniących, przed upadkiem do wody.
Odwróciła się. Łzy lały jej się potokami. Miała w ręku pistolet, przez który wytrąciła mnie z równowagi.
-Pojebana idiotko złaź wreszcie! To zaczyna się robić męczące.
-Idź stąd. Idź!-wykrzyczała kierując pistolet w moją stronę.
-Co mi zrobisz? Jesteś na to za słaba.
-Nie jestem za słaba! Jestem potworem, który nie ma prawa żyć!
Podszedłem do niej jeszcze bliżej. Tym razem przyłożyła lufę z w swoją głowę. Zaczynałem się coraz bardziej o nią bać, ale wiedziałem co zrobić, żeby zeszła.
Podchodziłam coraz bliżej w absolutnej ciszy. Szkarłatnowłosa odbezpieczyła pistolet. Westchnąłem ciężko i zatrzymałem się. Nagle usłyszeliśmy syrenę statku, przez co dziewczyna odwróciła się lekko za siebie. To był idealny moment. Podbiegłem do niej i ściągnąłem ją stamtąd. Ikaros nie wiedziała co zrobić i zaczęła panikować. Przytuliłem ją do siebie najmocniej jak umiałem co sprawiło, że wypuściła z rąk pistolet.
Dopiero wtedy zobaczyłem, że ma oczy takiego samego koloru co włosy.
-Przepraszam....-znów zaczęła płakać.
-Idiotka. Jeszcze jeden taki numer a sam cię zabije.-wysyczałem jej do ucha i uśmiechnąłem się-Nie rób tak więcej. Świeżo po operacji musiałem biec z dwa kilosy po ciebie. Wszystko mnie boli i chyba będziemy musieli zatrzymać się na dłuższą chwilę w szpitalu i się wytłumaczyć. Nie sądzisz?
-Yhym-wyszeptała i pocałowała mnie w policzek. Jej oczy przybrały normalny kolor-A tak w ogóle to co powiemy twoim rodzicom?
-Ale, że co?-zacząłem się drapać po głowie z zakłopotaniem.
-Baka! Zapomniałeś, że się mi oświadczyłeś, czy to odwołujesz?
-A można jeszcze to odwołać?
Ikaros walnęła mnie w głowę i zaczęła się śmiać.

***
-Powoli...powoli...powoli...okej. Możesz otworzyć oczy-powiedziałem zatrzymując się.
Minął miesiąc, od wyjścia ze szpitala mojego i szkarłatnowłosej. Wiele się zmieniło.
Pogodziłem się z ojcem, który pod naciskiem Ikaros...
...dosłownym naciskiem. Zdenerwowała się i zaczęła go dusić....
...zdołał się ze mną pogodzić. 
Niewiarygodne? A jednak.
Szkarłatnowłosa wróciła do pracy dorywczej, której też się podjąłem, aby zarobić na nowe mieszkanie, do którego się przenieśliśmy z małą pomocą mojej matki.
Staliśmy aktualnie w parku, który ozdobiłem około dwoma tysiącami lampek, które powiesiłem na dwóch drzewach i na ziemi na której leżał wielki biały koc. Dziewczyna otworzyła oczy i automatycznie się uśmiechnęła.
-Baka! Skąd ty wziąłeś na to wszystko pieniądze?-zaczęła się rozglądać wokół siebie.
-Omo a ty jak zwykle o tym samym. Naprawdę co ja w tobie widzę?
-Co? Czyli to wszystko, żeby ze mną zerwać? Nie musiałeś się tak trudzić, wiesz?-powiedziała i odwróciła się, aby odejść.
Zacząłem się śmiać i przytuliłem ją od tyłu.
-Debilka. Nawet nie dasz chłopakowi oświadczyć się w odpowiedni sposób-Ikaros odwróciła się w moją stronę a ja uklęknąłem.
-Panienko Ikaros, czy zgodzi się panienka uczynić mi ten zaszczyt i zostać moją żoną?
Szkarłatnowłosa szeroko się uśmiechnęła i udawała, że się zastanawia.
-Możesz się streszczać? Noga mnie zaczyna boleć.
-No powiedz wreszcie tak idiotko! Nie widzisz, że chłopak się stara?!-usłyszeliśmy głos zza którymi stali Naoki i Susumu. Słoneczko wyszczerzyło się w naszą stronę-Przepraszam. Kontynuujcie-zażenowany schował się z powrotem za krzakami.
-Zepsuli nastrój?-spytałem w końcu.
-Troszeczkę....-odpowiedziała i odwróciła się w ich stronę-Możecie wychodzić. Już po wszystkim.
-Czyli?-spytał Susumu.
-Nie ma opcji, żebym się nie zgodziła. Uwielbiam, jak robi z siebie idiotę-uśmiechnęła się do mnie a ja rzuciłem się jej na szyję.
-Romantycznie nie będzie, ale za to zabawnie na pewno-włożyłem jej pierścionek na palec i pocałowałem ją w czoło.
-Dobra.....to kto ma ochotę na zabawę w butelkę?!-wykrzyczał Naoki na cały głos włączając muzykę.
-Z tobą? Nigdy!-wykrzyczeliśmy wszyscy równo i zaczęliśmy się śmiać.

***

-Czy ją już naprawdę powaliło? Gdzie ona jest!?
Minęły trzy lata. Skończyliśmy szkoły i poszliśmy do pracy. Ikaros otworzyła domy dziecka na całym świecie w przeciągu paru lat i zarówno została udziałowcem największych korporacji Azjatyckich.
Mnie też dorwało szczęście i otworzyłem dużą firmę zajmującą się przewozami na całym świecie.
Ja i Ikaros nie mieliśmy czasu na zabawy związane ze ślubem. Ledwo widzieliśmy się w domu. Bywało, że raz na miesiąc a nawet na dwa. Szkarłatnowłosa załatwiała wszystkie sprawy papierkowe sama w ciągu trzech lat i parę razy trafiała do szpitala z powodu przemęczenia. Ostatnim razem kiedy to się stało uznałem, że nie będzie aż tak obciążona tym wszystkim i zatrudni przynajmniej dwie osoby do pomocy, którymi okazały się być Naoki i Susumu. Uznaliśmy również, że weźmiemy ślub i będziemy spędzać ze sobą więcej czasu. Tylko, że....
....Ikaros na swoim ślubie potrafi być nieobecna.
-Gdzie ona jest? Chyba wysłałem już kogoś po nią? To jest niedorzeczne! Nawet wy potrafiliście wrócić na czas a ona....Mówiłem, żeby nie leciała do Ameryki, ale ona się uwzięła. Po prostu uduszę!
-Nie denerwuj się tak. To nie zależy od niej, czy samolot ma opóźnienie.
-Za dwadzieścia minut ślub. Nie po to wysyłałem po nią samolot!
-Naoki ma racje. Przystopuj trochę. Za chwile powinna być. Wysłała mi SMSa-Susumu wstał i pokazał mi wiadomość, którą dostał od szkarłatnowłosej.

~Zajmij go czymś.
Za chwile powinnam być.
Pewnie ten idiota lata co całym pokoju i wrzeszczy, że mnie zabije, udusi itp...
Daj mu meliske i uspokój go niuniek. :*~

-Czy ona sobie ze mnie żarty stroi?!
Akurat po tym jak to powiedziałem ziemia zaczęła się trząść a moim pięć minut później moim oczom ukazała się szkarłatnowłosa.
-Sorka za spóźnienie. Jesteś zły?
-Nie. Po prostu jestem cholernie szczęśliwy-powiedziałem sarkastycznie-Lepiej się ubieraj i zjedź mi z oczu!-wykrzyczałem dając jej wieszak z sukienką ślubną.
Wzięła ją i wyszła.

***

Tam tadada....Tam tadada....
Stałem przy ołtarzu a do moich uszu dostawała się właśnie ta melodia.
Brzmiała już od pięciu minut a Ikaros ani śladu.
-Za chwile powinna się zjawić-wyszeptałem do księdza, który nie dawał znaku po tym, jak bardzo jest zły na pannę młodą.
Minutę później drzwi się otworzyły a moim oczom ukazała się prześliczna szkarłatnowłosa dziewczyna, a raczej kobieta ubrana w długą, białą suknie ślubną.
Pod ramię prowadził ją mój ojciec, który polubił Ikaros i nawet się z nią zaprzyjaźnił.
Ojciec puścił szkarłatnowłosą tuż przed ołtarzem i przekazał ją mnie.
Uśmiechnąłem się do niej, ale nie widziałem jej twarzy, ponieważ miała ją zakrytą welonem.

***

Cała ceremonia przebiegła nawet sprawnie i nawet początkowa wtopa Ikaros poszła w niepamięć.
-Możesz pocałować pannę młodą-to właśnie zdanie zabrzmiało z ust księdza.
Popatrzyłem na szkarłatnowłosą i podniosłem jej welon pod którym widniała twarz kobiety uśmiechającej się do mnie.
Pocałowałem ją. Trwaliśmy w nim z jakieś dwie minuty, aż w końcu odsunęliśmy się od siebie.
Wziąłem Ikaros na ręce i wybiegłem z kościoła.
-Baka!-wykrzyczała i walnęła mnie bukietem kwiatów.
-A to za co?
-Za to, że cię kocham-pokazała mi język a ja otworzyłem drzwi, od auta i pomogłem dziewczynie do niego wsiąść.
Przed autem dalej było słychać okrzyki, aż ruszyliśmy.
Szkarłatnowłosa głośno ziewnęła.
-Nie spałam, przez ostatnie trzy dni-wyszeptała i położyła głowę na moje ramię.
-Chcesz znowu trafić do szpitala? Idiotka.
-Ale teraz od tej idiotki się nie uwolnisz-pocałowałem ją w czoło a ona zasnęła.

W wieku siedemnastu lat poznałem bardzo dziwną kobietę.
Płakała, śmiała się, obarczała siebie winą za nieszczęścia całego świata.
Bardzo mnie to denerwowało, ale w końcu omotała mnie w okół palca i do teraz jestem w niej szaleńczo zakochany jak jakiś smarkacz. Dziwnę, nieprawdaż?
-Śpij-wyszeptałem i po chwili sam zasnąłem.

sobota, 6 grudnia 2014

Rozdział 45 "Panienko"

Cześć.
Zaczynam pisać ten rozdział w mikołajki i mam nadzieje, że dodam go jeszcze dzisiaj.
Wszystkiego najlepszego z okazji mikołajek.!
~YukinoKaki
P.S.W ostatnim zdaniu się nie martwcie. Pokój miał na parterze ;)

***

Wszyscy wbili we mnie oczy.
Tak, wszyscy.
Na początku myślałem, że są tam tylko dwie osoby, ale minutę później z góry zeszła Kiyoko. Zdziwiłem się trochę, kiedy stanęła tuż obok Sho. Za nią zbiegli Michio, Kenta i Nanako - ich kasztanowłosa królewna.
-Pewnie się mnie nie spodziewałeś. Mam nadzieje, że cię nie wystraszyłam. Zebrałam się na odwagę i porozmawiałam z Sho, ale mniejsza z tym. Gdzie Ikaros.
Michio, który o dziwo nie miał niebieskich włosów, zabrał głos. Na głowie lśniły mu blond włosy.
-Dajcie mu wody, bo nic nam nie powie.
Nanako poszła po wodę. Wziąłem łyk i od razu zacząłem mówić.
-Napisała, że żeni się z Daisuke i, że nigdy nie ucieknie od tego co zrobiła. Trzeba coś zrobić, przecież oni..oni ją...
-Wiedziałam!-chwilową ciszę przerwała kasztanowłosa i stanęła naprzeciw nas-Ostatnio mieliśmy na oku ich dom, jeżeli tak to można nazwać. Widzieliśmy, że szykują się do jakiejś uroczystości, ale nigdy bym nie pomyślała, że ta idiotka naprawdę....Kyaa...jak ją zobaczę, to po prostu uduszę!

***

Ustaliliśmy plan doskonały.
Po prostu odbijamy pannę młodą.
Staliśmy przed budynkiem. Byłem zdziwiony widząc złote bramy, wielki biały dom i bujną zieleń w okół domu, a raczej pałacu.
Goście co po chwila się zjeżdżali. Nanako pchnęła mnie do przodu i uśmiechnęła się podstępnie.
-Ok czyli myślę, że się zrozumieliśmy. Jest nas pięcioro. Bramy otwierają się automatycznie na wjazd samochodu i otwarte są, przez dziesięć sekund. Łatwo będzie wejść i dostać się na tyły. Wszystkie kamery są już wyłączone dzięki Kencie. Wejściem dla personelu wbijemy się na samą górę, gdzie siedzi nasza panna młoda. Ty bierzesz Ikaros i uciekacie jak najdalej a ja, Kenta, Michio, Sho i Kiyoko robimy lekką zadymę. Rozumiemy się?
-Tak-oznajmiłem i ruszyliśmy do wejścia.

***

Wszystko poszło bardzo sprawnie do momentu, gdy mieliśmy się dostać na korytarz, gdzie najprawdopodobniej miała znajdować się w pokoju.
Musieliśmy się przebrać za personel, co poszło bardzo łatwo, ponieważ było sporo osób, które pracowały w tym właśnie dniu. Kiedy byliśmy przebrani wzięliśmy tace i mieliśmy zamiar podążyć na górę, ale to już było trochę mniej wesołe. Wszyscy, którzy chcieli tam wejść musieli być wylegitymowani.
-A o tym to żeś idioto nie pomyślał?!-Nanako jak zwykle za wszystko obwiniała Kente-Czyli musimy wysłać naszą broń specjalną-skierowała wzrok na złotowłosą, która w sekundę się naburmuszyła.
-Nie ma mowy! Za żadne skarby!
-A ty nadal nic nie rozumiesz. Strażnik jest facetem a ty pracujesz w kawiarence cosplay'owej. Nie jestem aż tak czarująca jak ty, więc bardziej prawdopodobne jest, że tobie ulegnie. No kobieto do dzieła!
-Chyba do działa-wychrypiał Sho za co dostał kopniaka w piszczel.
Kobieta wzięła tacę i najseksowniejszymi ruchami jakimi potrafiła wykonać podeszła do mężczyzny.
-Przepraszam, czy można przejść-wyszeptała przegryzając wargę. Wszystko słyszeliśmy dzięki podsłuchu.
-Legitymacja.
-Ano....-dotknęła ręką jego kolano-niestety nie mam. Zamieniłam się z koleżanką, która miała dzisiaj przyjść, ale zapomniałam od niej wziąć legitymacje. Czy można to jakoś pominąć? Gwiazda tego wieczoru czeka jedzenie. I co ja mam począć....-odwróciła mężczyznę w drugą stronę tak, że mogliśmy przejść.
Biegliśmy na samą górę. Michio parę razy upadł podczas biegu, ale szybko wstawał i doganiał nas. W końcu byliśmy na samej górze. Drzwi były uchylone tak, że mogliśmy wszystko zobaczyć.
Ikaros patrzyła przez okno odwrócona do nas plecami. W pomieszczeniu krzątało się parę służących, które zakładały welon szkarłatnowłosej.
Dziewczyna odwróciła się tak, że można było zobaczyć jej twarz. Miała prześliczną białą skunie zdobioną białymi diamentami. Na szyi lśniła jej diamentowa kolia, kolczyki i pierścionek. Rzeczy doskonale komponowały się z całością. Sztucznie się uśmiechała, widziałem to. Tak naprawdę chciała uciec stamtąd. Nanako weszła z tacą do pomieszczenia i położyła ją na stoliku. Ikaros była już odwrócona twarzą do okna, więc nie zauważyła jej.
-Panienko powinnaś coś zjeść.
Odwróciła się do nich nakładając na twarz swoją wcześniejszą maskę.
-Przepraszam, ale nie jestem głodna. Czy mogłybyście mnie zostawić samą?
Kobiety spojrzały po sobie.
-Niestety, ale mamy rozkaz, żeby nie opuszczać princessy ani na krok.
Ikaros westchnęła i znów się uśmiechnęła.
-Rozu....-nie dokończyła, ponieważ zobaczyła nas w drzwiach.
-Czy możemy porozmawiać z princessą sam na sam-powiedziałem śmiejąc się.
Kobiety spojrzały na mnie i skinęły głową. Dziewczyna wbiła wzrok w ziemię.
Służące wyszły. Podszedłem do dziewczyny, która przez cały czas miała spuszczoną głowę.
Kiedy ją podniosła uderzyłem ją w twarz. Ikaros dotknęła policzka i spojrzała mi w oczy.
-Co ty robisz!?-wykrzyczała.
-Jeżeli sądzisz, że kiedy uciekniesz odpokutujesz za to co zrobiłaś to się grubo mylisz. Prawdziwe piekło dopiero się zaczęło. Jeżeli jeszcze raz uciekniesz to naprawdę mnie popamiętasz-objąłem ją szybko. Dziewczyna zaczęła płakać.
-Po co tu przyszliście? Wszystko byłoby dobrze, gdyby was tu nie było.
Drzwi otworzyły się z hukiem a do pomieszczenia wbiegła Kiyoko.
-Jest problem. Wiedzą, że tu jesteśmy. Brandon, Ikaros, uciekajcie. Ja i reszta się tym zajmiemy.
Szkarłatnowłosa chwyciła mnie za rękę i wyszliśmy drugimi drzwiami za którymi stała Amane.
Zdziwiłem się, kiedy Ikaros podeszła do niej i spoliczkowała ją.
-Suka-wyszeptała.
-Ikaros, co ty robisz?
-Ja? Popatrz na nią. Jestem tu przez nią.
Amane uroniła łzę i podeszła do mnie.
-Nie słuchaj jej, to nie prawda.
-Córeczka tatusia i marionetka brata, żałosne-szkarłatnowłosa chwyciła ją za szyję i przycisnęła do ściany-Dawaj klucz!
Patrzyłem na ten epizod nic nie mówiąc. Blondynka dała szkarłatnowłosej klucz. Ikaros puściła ją i podeszła do mnie.
-Żałosne. I pomyśleć, że Jiro urodził taką szmatę jak ty. Ale, no cóż. Niechciana córka podwładnej zawsze musi mieć rolę położnicy. Przykro mi, że to ja ci o tym mówię, ale prędzej, czy później Jiro sprzeda cię za grosze-wyszliśmy.
Biegliśmy, przez korytarz, który oświetlały tylko naścienne lampy. Kiedy znaleźliśmy się naprzeciw największych drzwi szkarłatnowłosa wsunęła klucz i je otwarła.

***

Biegliśmy przez ogród.
Co prawda krzaki kuły, ale wizja strażników depczących nam na ogonie dawała nam siłę, aby nie zatrzymywać się ani na sekundę.
Mogłem stwierdzić, że znajdowaliśmy się w labiryncie bez wyjścia. Cały czas czułem, że kręcę się w okół.
-Czy ty w ogóle wiesz, jak stąd wyjść?
-Jasne. Ćwiczyłam tu niegdyś orientacje w terenie. Musimy wbiec w krzaki.....teraz!-wykrzyczała i popchnęła mnie. O dziwo nie było tam żadnych klujących roślin, ale wielka polanka. Znów chwyciliśmy się za rękę i biegliśmy przed siebie.

***

-No chyba ich pojebało!-Sho krzyczał w niebo głosy.
Miał przed sobą trzynastu strażników a obok niego stała złotowłosa kobieta.
-A myślałam, że Chie nauczyła cię czegoś więcej oprócz panikowania.
-Co? Czy ty naprawdę myślisz, że Chie mogłaby mnie czegoś nauczyć? Może i była odważna, ale nie aż tak bardzo, aby wziąć na klatę trzynastu strażników.
-Omo....mogłam się tego po niej spodziewać. Ale no cóż...pomóż reszcie a ja się nimi zajmę-dziewczyna podeszła do nich i zaczęła się z nimi bawić. Można było stwierdzić, iż była wygimnastykowana, co rozpoznawało się po jej swobodnych i szybkich ruchach.
Nanako, Kenta i Michio radzili sobie nad wyraz dobrze. Bawili się ze strażnikami w Kotka i Myszkę. W końcu czarnowłosy uznał tą zabawę za nudną i zaczął trochę brutalniejszą grę.
Sho wybiegł z pomieszczenia do głównej sali, gdzie stał na punkcie widokowym. Wziął mikrofon do ręki i zaczął mówić.
-Przepraszamy za zamieszanie, ale ślub się dzisiaj nie odbędzie. Panna młoda stwierdziła, że Daisuke to nie jest partia dla niej, ale nie dziwie się jej. W końcu i tak była to dla niego dziewczyna z o wiele wyższej półki. Ano...i jeszcze wiadomość dla Jiro: Anioł dobroci jak mnie zacząłeś pieszczotliwie nazywać czeka na ciebie. Mamy parę niewyjaśnionych spraw, więc mam nadzieje, że przyjdziesz tu i wyjaśnimy to sobie jak mężczyzna z mężczyzną-odłożył mikrofon i czekał na swoją ofiarę.
Kiedy Jiro przyszedł Sho uśmiechnął się.
-Mamy jeszcze do pogadania sobie o aferze z Chie. Może i niczego do obrony własnej mnie nie nauczyła, ale mogłem się sam szkolić, co wyszło mi na dobre. Teraz pokaże ci to, czego nauczył się jej brat od tych parunastu lat. Szczerze, jeszcze nigdy nie cieszyłem się tak widząc twoją mordę.

***

Stanęliśmy. Do mojego domu dzieliły nas jeszcze dwie alejki.
Ikaros spojrzała na mnie i uśmiechnęła się.
-Chyba jesteśmy już bezpieczni.
-Nie tak szybko księżniczko-powiedział wysoki mężczyzna stojąc naprzeciw nas.
Było ich z dwudziestu. Można powiedzieć, że byli najlepsi w swoim fachu. Nie po wyglądzie, tylko po tym, że po szkarłatnowłosą musieli wysłać najlepsi. Wśród nich były cztery kobiety, które po mimo nawet wysokiej temperatury nie powinny się tak ubierać.
Podbiegli do nas i od razu przeszli do rzeczy. Ikaros podniosła lekko sukienkę i wyjęła spod niej nóż. Ruszyła w ich stronę.
Na ucieczkę było za późno, więc podbiegłem do niej i jej pomogłem.
Zerknęła na mnie i uśmiechnęła się.
-Jak cię zabiją, to będzie tylko i wyłącznie twoja wina.
-Omo...nawet tak nie mów.
I zajęliśmy się ludźmi stojącymi naprzeciw nas.
Do mnie podbiegły kobiety, które od razu zaatakowały mnie nożem.
-Kobiet się nie bije, ale tym razem uchylam się od tej zasady.
Chwyciłem nadgarstek jednej z nich i wygiąłem go po czym walnąłem ją z kolana w brzuch.
To samo zrobiłem z pozostałymi kobietami. Zadziałało i na nie.
Podszedłem do Ikaros. Szkarłatnowłosa była cała zaplamiona od krwi. Oczy też zaczęły się jej lekko zmieniać. Nie zwracałem na to uwagę. Przytuliłem ją i pocałowałem w czoło.
Po sekundzie zobaczyłem postać za szkarłatnowłosą biegnącą w jej stronę z nożem. Odwróciłem ją i po sekundzie poczułem, jak coś zimnego, a zarazem bolącego przeszywa moje ciało. Upadłem w ramiona dziewczyny.
Jej błękitne oczy patrzyły na mnie. Płakała, tak ona płakała wykrzykując moje imię.
Jej przepiękna twarz była zamazana. Wszystko było takie piękne tej nocy, wszystko. Wreszcie upadłem na ziemię szepcząc tylko Ikaros uciekaj. 
To była ta noc. Kiedy oddałem życie za kogoś kogo naprawdę kochałem. Przynajmniej tak na początku myślałem.
Kiedy lekko otworzyłem oczy spostrzegłem Ikaros całą we krwi.
Po jej policzkach spływały łzy a po rękach krew. Księżyc świecił bezpośrednio na nią jakby chciał
pokazać wszystkim że to właśnie ona, maszyna do zabijania. 
Jej suknia ślubna była cała czerwona i świeciła się w blasku księżyca.
Na chwilę skierowała wzrok na mnie widziałem że kolor jej oczu się zmienił. Były całe czerwone, jakby krew którą miała na sobie wypływała z jej oczu. Rzuciła nóż na ziemię krzycząc
wprost do księżyca, Przepraszam !
Ikaros podeszła do mnie. Z jej rąk spływała czerwona maź. Uklękła przy mnie
i mnie objęła. Patrzyłem w jej oczy, zmieniały swój kolor na niebieski. 
-Przepraszam.-Wyszeptała łkając.
-Nie płacz. Wszystko już będzie dobrze. Obiecuję.-Powiedziałem ocierając jej łzy.
Dziewczyna chwyciła mnie za rękę i jeszcze raz przeprosiła.
Podniosłem lewą rękę do góry i chwyciłem jej zimny policzek. Widziałem, że Ikaros lekko się uśmiechnęła i pocałowała mnie. Przyciągnąłem ją do siebie, pocałowałem w czoło i przytuliłem.
-Przepraszam, że nie mogłem cię ochronić. Przepraszam, że te cholerne gnojki cię skrzywdziły. Przepraszam, że nie mogłem cię przytulić. Przepraszam, że musiałaś przez to wszystko przejść. Przepraszam, że nie mogłem nic zrobić. Przepraszam, że nie mogłem ci wcześniej pomóc. Przepraszam, że nie poznałem cię wcześniej. Przepraszam, że wcześniej nie zdałem sobie z tego wszystkiego sprawy. Przepraszam, że wcześniej nie straciłem dla ciebie głowy. Przepraszam, że wcześniej cię nie pokochałem.-powiedziałem muskając jej usta-A teraz nie pozwól mi odejść. Nie pozwól mi odpocząć. Pozwól mi kochać cię i chronić tak jak dawniej, ale bliżej ciebie. Chcę być dla ciebie wszystkim. Chcę być dla ciebie tym jedynym, dlatego wyjdź za mnie moja kochana Ikaros.-wyszeptałem zamykając oczy.
Słyszałem krzyk Ikaros i jej szloch. Chciałem ją przytulić, chciałem otrzeć jej łzy i powiedzieć jak bardzo ją kocham, ale nie mogłem. Po chwili nie słyszałem nic poza biciem serca bliskiej mi osoby.

***

Pik...Pik...Pik..Pik...Pik...
Przeciągłe pikanie doprowadzało mnie do obłędu, przez parę chwil. Nie wiem czemu, ale nie chciałem otworzyć oczu. W sumie to nie mogłem. Moje ciało odmawiało mi posłuszeństwa. Kiedy w końcu zebrałem siły cały spocony je otworzyłem.
Nade mną pochylała się Kaguya, moi rodzice, Sho, Kiyoko, grupa Nanako, Ayumi, słoneczko i jego chłopak, oraz Haruka i Kei. Wszyscy patrzyli wprost na mnie.
-Po jaką cholerę jesteście w moim pokoju?-spytałem lekko zaspany.
Wszyscy się uśmiechnęli i pomogli mi usiąść.
Po chwili zorientowałem się, że nie jestem w moim pokoju, a to cholerne pik..pik..pik.. dochodzi z urządzenia szpitalnego.
-Nie pamiętasz, co się z tobą stało?-spytał Kenta.
Zmusiłem się do przypomnienia, co się ze mną i Ikaros działo. Zerwałem się szybko a to cholerne pik..pik..pik było coraz głośniejsze.
-Gdzie ona jest?-na moje pytanie odpowiedział mi telefon od dziewczyny.
Niecałą minutę później włożyłem płaszcz i wyskoczyłem przez okno.

niedziela, 30 listopada 2014

Rozdział 44 "To Ikaros, tego nie ogarniesz."

Wróciłam.
Jeden mały komentarz od anonimka i już wróciła mi wena.
Jej...;3
***

Zapiąłem zamek walizki i zniosłem ją na dół.
Ikaros stała przy drzwiach czekając, aż zejdę.
Miała na sobie beżowe spodnie z wysokim stanem, czarny sweterek, szare pikowane botki, a w dłoni trzymała torebkę.
Naoki stał obok niej patrząc, jak siłuję się z walizkami. Podszedł do mnie i pomógł mi je znieść.
-Na pewno nie chcecie zostać u nas jeszcze trochę?-spytał, kiedy znieśliśmy walizki.
-Musimy już iść. Nie będziemy wam siedzieć na głowie.
Naoki po mojej wypowiedzi skierował wzrok na otwierające się drzwi od swojej sypialni.
Ujrzeliśmy Susumu zgiętego w pół. Widać było, że nawet najmniejszy ruch sprawiał mu ból.
-Rozjebie ci ryj!-wykrzyczał w stronę słoneczka, które stało tak, jakby się nic nie stało a on wychodził tak jak zwykle.
-Nie kracz, nie kracz, bo się.....-uśmiechnął się i podszedł do schodów-A i tak w tym stanie nic mi nie zrobisz. Złaź lepiej, bo musimy się pożegnać.
Susumu z trudnościami zszedł, ale nie obyło się, bez kopniaka w tyłek przez bruneta.
Pożegnaliśmy się z nimi i wyszliśmy.
***

(półtorej godziny wcześniej)
-On naprawdę nie ma zamiaru zejść?-wręcz poirytowany Naoki siedział właśnie na kanapie. Oczywiście wszystko wróciło na swoje miejsce po śniadaniu-Nawet ja tak nie histeryzowałem będąc na dole. Phi..-diva zarzuciła grzywką na bok, na co Ikaros objęła go ramieniem i pocałowała w policzek.
-Bo ty jesteś wręcz stworzony do roli Uke skarbie-imitując głos Susumu szkarłatnowłosa pstryknęła go w ucho.
-Omoo..... czuje się zazdrosny.
-I dobrze. Podwoił ci się celibat. Przeżyjesz jakoś te dwa miesiące, co nie?-uśmiechnęła się i poszła zadzwonić do innego pokoju.
Popatrzyłem na słoneczko i uśmiechnąłem się lekko.
-No co ci mogę powiedzieć. To Ikaros, tego nie ogarniesz.
Oparłem się i zacząłem oglądać telewizje.
Po chwili z pomieszczenia wyszła Ikaros oznajmiając, że znalazła mieszkanie.

***
Byliśmy na miejscu.
Nie było to wcale daleko od domu Naokiego (zaledwie parę ulic).
Weszliśmy do małego domku i od razu spostrzegliśmy matkę szkarłatnowłosej podjeżdżającą do nas.
-Jesteście? Myślałam, że zajmie wam to więcej czasu.
-W takim razie już wychodzę-powiedział mężczyzna wyłaniający się zza ściany prowadzącej do kuchni.
-Możemy porozmawiać?-Ikaros wydawała się być trochę przerażona.
Wyszła z pomieszczenia razem z Sho a ja zostałem sam na sam z Ayumi.
Przez chwilę panowała niezręczna cisza, którą przebijał tylko mój przyśpieszony oddech.
-Ano....to może ja pójdę się rozpakować...
-Uważaj na Ikaros. Wiem, że jesteś dobrym chłopakiem, ale ona już dość wycierpiała. Po prostu miej na nią oko. Tyle wystarczy.
Opuściłem pomieszczenie i udałem się na górę.

***

Pokój?
Nie, tak nie można było tego nazwać.
Pokoik?
Ha? Co? To też nie to....
Klitka?
Tak. To mogło by określić pomieszczenie wew jakim się właśnie znajdowałem.
Odsłoniłem firanę i wziąłem się za małe ogarnianie tego miejsca.
Po pół godziny było gotowe, przynajmniej tak można było powiedzieć.
-Szybko ci to poszło-szkarłatnowłosa stanęła w drzwiach z kubkiem gorącej czekolady.
-Byłoby szybciej, gdybyś mi pomogła.
-Eto..nie-uśmiechnęła się i podeszła do mnie.
-Co ty robisz?-spytałem, gdy zaczęła bawić się moimi włosami-Nudzi ci się?
-Odrobinkę-usiadła na kanapę i zaczęła rozpakowywać swoje rzeczy.
Zrobiłem to co ona i zająłem się rozpakowywaniem ubrań.

***

-Nareszcie!-wykrzyczała szkarłatnowłosa wpychając walizkę pod łóżko.
Rzuciła się na łóżko i przytuliła do poduszki. Stanąłem nad nią i westchnąłem.
-Wstawaj-pociągnąłem ją za rękę, ale ona nadal leżała na łóżku.
Stanęła w końcu koło mnie i chwyciła torebkę leżącą w rogu pokoju.
-To gdzie mnie zabierasz?-spytała ciągnąc mnie w stronę drzwi.
-Eto...na randkę?-trochę zażenowany wbiłem wzrok w podłogę.
-Poczekaj na mnie. Muszę coś wziąć.
Dziewczyna otwarła jedną z szuflad i wsadziła 'coś' do torebki.
-Przepraszam-wyszeptała tak cicho, że ledwo co usłyszałem.
Nie zastanawiałem się nad jej słowami. Szkarłatnowłosa podeszła do mnie i wyruszyliśmy.

***

Ikaros stanęła przed wielką 'budowlą' i uśmiechnęła się do mnie.
-Teraz to!-wykrzyczała ciągnąc mnie w stronę rollercoastera.
Podrapałem się po głowie ledwo trzymając się na nogach po wcześniejszych atrakcjach.
Tssaaa....zabrałem Ikaros do wesołego miasteczka.
Ha Wesołe? Jak dla mnie nie za bardzo.
Podszedłem do kasy i wykupiłem przejazd. Szkarłatnowłosa zajęła swoje miejsce. Poszedłem w jej ślady i po sekundzie znalazłem się na przeznaczonym dla mnie miejscu. 
*
Wyszliśmy.....
...znaczy Ikaros wyszła.
Ja zataczałem kręgi.
-To naprawdę lepsze niż alkohol. Mniej wydajesz, bardziej odjeżdżasz a następnego dnia wszystko pamiętasz.
Dziewczyna popatrzyła na mnie, jakby dopiero co zauważając, że nie najlepiej się czuje. Podeszła do mnie i walnęła mnie w plecy.
-Stary, dasz radę. Kim jesteś....
-...jestem idiotą-zbierało mi się na wymioty.
-Jesteś zwycięzcą. Kim jesteś...-szkarłatnowłosa nachyliła się nade mną.
-...jestem kolesiem, kdztórego dziewczyna za chwile będzie mieć dzisiejsze śniadanie na butach, jeżeli się nie odsunie.
Ikaros zaprowadziła mnie na ławkę i posadziła 'zwłoki' na nią.
-Naprawdę przepraszam. Myślałam, że jesteś zadowolony z naszej randki.
-Nie mówię, że nie jestem tylko, że moglibyśmy zrobić chwilową przerwę. Naprawdę, czuje żołądek w gardle.
-Baka.....-wyszeptała i uśmiechnęła się do mnie-To co? Na dzisiaj wystarczy? Wracasz do domu.
Chyba raczej wracamy.....
-Ok. To idziemy.
Wstałem i ruszyliśmy w stronę pociągu.
 ***

Wsiedliśmy.
Długo nie musieliśmy czekać. W sumie prawie się spóźniliśmy, a następny mieliśmy za jakieś trzy godziny.
Ikaros zajęła miejsce i wyjęła z torebki to 'coś' co okazało się zeszytem. Trzymała go w ręce, aż dotarliśmy do naszej stacji.
Dziewczyna wyjęła telefon i nieco posmutniała.
Wyszedłem z pociągu i czekałem na szkarłatnowłosą. Ikaros o dziwo nie wychodziła. Wszedłem z powrotem do pociągu, który o dziwo miał otwarte drzwi.
-Deszcz zaczyna padać. Zapomniałem wziąć parasolki, więc wychodzi na to, że zmokniemy.
Dziewczyna podeszła do mnie i wręczyła mi zeszyt.
-Przepraszam-wyszeptała i wypchnęła mnie z pociągu.
Kiedy złapałem równowagę byłem już po za pociągiem a drzwi się zamknęły.
Pociąg ruszył.
Goniłem za nim, aż w końcu upadłem.
Cały przemoczony otworzyłem zeszyt na ostatnie stronie.

"Drogi...Brandonie
Pierwszy raz w moim pamiętniku nie zwracam się do ojca, więc czuje się trochę nieswojo.
Chciałam ci powiedzieć, że bardzo cię kocham, ale to nie wystarczy.....(...)"

Ruszyłem w stronę domu do którego dzieliło mnie dziesięć minut drogi. Zziajany, przerażony i rozdarty z wszystkich uczuć biegłem w stronę mieszkania.
Zakręt.
-Nie wiem co o nim sądzić....jest tajemniczy.

Następny zakręt.

-Chyba naprawdę go polubiłam, ale nie mogę mu wyznać tego, co ci zrobiłam.

Wpadłem w poślizg. Wstałem i biegłem dalej.

-Wydaje mi się, że coś do niego czuje.

Otwarłem drzwi. Wpadłem do salonu a przed oczami miałem ostatnie zdania wiadomości od Ikaros.

....żenię się.
Chciałam wyprzeć tą myśl od siebie, ale wiedziałam, że inaczej nie skończę starego życia. 
Wychodzę za niego. Za potwora, który jak mniemam mnie...nie napiszę tego, to zbyt trudne.
Proszę nie szukaj mnie. Matce powiedz, że po prostu uciekłam. I tak mnie nie posłuchasz, więc po co to piszę?
Właśnie wracasz z toalety w wesołym miasteczku i pytasz, czy dobrze się czuje i co piszę.
Chciałabym rzucić ci się na szyje i zostać w twoich objęciach już do końca życia, ale to nie jest takie łatwe.
Znajdź ładną dziewczynę i obdarz ją takimi uczuciami jakimi obdarzyłeś mnie. 
Masz duże serce, więc na pewno ci się to uda.
Żegnaj.
PS. Dziękuje za pomoc w roznoszeniu ulotek.....

Sho i Ayumi siedzieli w pokoju. Popatrzyli na mnie ze zdziwieniem i czekali, aż coś powiem.
-Ikaros....ona....tam wróciła.

niedziela, 23 listopada 2014

Rozdział 43 "Co nie kochanie?!"

Następny rozdział ląduje do waszej oceny.
Kiedy pisze to nie mam pojęcia, czy rozdziały są dobre, bo nikt komentarzy nie zostawia.
Smut :c
~YukinoKaki
PS. Mam remont, więc nie wiem, kiedy następny rozdział od was przywędruje.

***

Skończyliśmy jeść nasze śniadanie, a może obiad?
Do teraz nie wiem.
Ikaros rzuciła na stół pomiędzy złego słoneczka, Susumu próbującego go udobruchać i mnie, leżącego na stole idiotę wpatrującego się bezczynnie w szkarłatnowłosą, ręcznik.
Chłopcy od razu popatrzyli na nią a ja podniosłem ręcznik i rzuciłem w naburmuszonego bruneta.
-Wy sprzątacie. Tak na zgodę....-ziewnąłem a dziewczyna podeszła do słoneczka i rzuciła we mnie szmatką.
-Wolne żarty. Pozwalają nam tu mieszkać, więc to ty sprzątasz. Prosty układ.
Wstałem i podszedłem do zlewu. Ikaros uśmiechnęła się i podeszła koło mnie zdejmując fartuszek.
Uśmiechnąłem się do niej i zacząłem sprzątać.

***

-Twój niewyżyty seksualnie pedofil cię kochaaa.....-Susumu kompromitował się siedząc pod drzwiami prowadzącymi do sypialni jego i słoneczka.
Po całym domu rozległ się dzwonek oznajmiający, że ktoś chce się połączyć z Ikaros.
Dziewczyna odebrała telefon i automatycznie się uśmiechnęła.
-Zrobione? ..... Tak się ciesze, że się udało. Po prostu cię kocham!
Podszedłem do niej i wyrwałem jej aparat z dłoni.
-Nie wiem kim jesteś pedofilu, ale masz spie.....-głos z telefonu przerwał mi krzycząc w niebo głosy.
-Tu Sho. Po jaką cholerę wyrwałeś telefon Ikaros, co? Muszę z nią pilnie porozmawiać.
-Jeśli masz sprawę do niej to masz też sprawę do mnie. W końcu ja i moja dziewczyna nie mamy przed sobą tajemnic-wyszczerzyłem się do aparatu i od razu zostałem skarcony przez wzrok szkarłatnowłosej.
-Słyszałem już. Nie chwal się zbytnio, bo i tak ze sobą długo nie będziecie. Ikaros nie jest taka łatwa jak ci się wydaje. Nie zaciągniesz jej do łóżka.
-A teraz się zdziwisz, bo mamy to już za sobą, a dzisiaj przyjdzie czas na jeszcze jeden raz-znów uśmiech zawitał na mojej twarzy.
Dziewczyna wyrwała mi telefon z ręki i kontynuowała rozmowę z mężczyzną.
Kiedy skończyła podeszła i walnęła mnie w tył głowy.
-Baka!
-Że ja? Że ja głupi? Że ja idiota?
-Tak. A dzisiaj nic nie będzie! Od dzisiaj przez miesiąc obowiązuje cię celibat.
Zwiesiłem głowę i usiadłem na kanapę.
Po chwili obok mnie znalazł się Susumu, który siedział w tej samej pozycji co ja.
-No to jesteśmy w tej samej sytuacji stary-powiedział blondyn i uśmiechnął się do mnie.

***

Ja i Susumu staliśmy przed wielką stertą płyt DVD.
Obmyśliliśmy wspaniały plan, który miał na celu wzniesienie naszego celibatu.
Wystarczyło zrobić romantyczną noc z wypożyczonym filmem.
Obmyśliliśmy....raczej nie. Susumu podpatrzył to w jednej z dram, które w zwyczaju miał oglądać Naoki.
Pozostawało pytanie jaki?
-Mówię ci, że ckliwa komedia romantyczna pomoże. To sprawdzony sposób. W dramach....
-....w DRAMACH! To jest prawdziwe życie, a nie serial człowieku. W dodatku mamy też w planie Ikaros, więc nie zadziała. Koniec z romansidłami na ten rok!
-To w takim razie co?
-Nie wiem. Najlepiej będzie, jak my się odsuniemy a wy puścicie sobie Sekaiichi*. Tak by było najlepiej.
Staliśmy tam przez dobry kwadrans, aż błąkając się pomiędzy półkami wpadł mi w oko pewien film.
-Powaliło?-Susumu o mało co się nie wydarł na cały regulator.
-Ciszej. To będzie najlepsza decyzja.
-Horror? Naprawdę, horror?
-Tak sherlocku. Jak znam Naokiego będzie wystraszony i sam nie zaśnie. A to w dodatku najlepszy horror tego roku! Muuuusisz się zgodzić.
-A Ikaros?
-Ano....Ona to już inna sprawa. Nie martw się, na pewno się uda.
-Okej.
Wypożyczyliśmy film i ruszyliśmy w stronę domu.

***

Zasłoniliśmy wszystkie okna. Zmieniliśmy ustawienie mebli i przygotowaliśmy dwie miski popcornu, ale nasze ofiary nie przychodziły.
Teraz przed schodami ustawiona była kanapa a naprzeciw niej telewizor. Lewa strona pomieszczenia była pusta za to prawa zastawiona telewizorem i dwiema kanapami.
Drzwi ponownie się otworzyły a my stanęliśmy naprzeciw nich.
Ikaros i Naoki trzymali w rękach torby z ubraniami a kiedy nas zobaczyli zupełnie znieruchomieli.
-Wiem, że nie możemy sobie teraz pozwolić na jakieś większe zakupy, ale jestem kobietą-to zdanie w ustach szkarłatnowłosej brzmiało co najmniej dziwnie.
-Kupuj sobie co chcesz, ale teraz odłóż te siatki i chodź ze mną-jak kazałem tak zrobiła dziewczyna i odłożyła torby pod ścianą. Sekundę później stała obok mnie.
Naoki patrzył na Susumu wzrokiem mówiącym "Przepuścisz mnie, albo nie żyjesz.".
Po chwili słoneczko odłożyło zgrabnie torby pod ścianę i dosyć prowokacyjnie poruszał się w stronę blondyna. Ominą go i stanął pomiędzy mną a szkarłatnowłosą.
-No to miśki co oglądamy?
-Taka mała niespodzianka.-Susumu się nie poddawał się i za wszelką cenę dążył do celu, którego finał miał się odbyć już dziś w sypialni.
Brunet usiadł na kanapę, przełożył nogę na nogę, skrzyżował ręce na klatce piersiowej i uśmiechnął się pociągającą.
Ja i blondyn wzięliśmy popcorn i usiedliśmy na kanapę. Ikaros usiadła przy oknie zasłoniętym czarnym prześcieradłem i czekała, aż włączę film.
Wziąłem pilot do ręki i magicznym sposobem sprawiłem, że film się zaczął.

***
Nie minął nawet kwadrans, a Naoki już zaczął chować twarz w dłoniach.
Susumu przysuwał się z każdą chwilą coraz bliżej słoneczka czekając, aż ten się do niego przytuli.
I miał racje...
...pierwsza przerażająca scena, a brunet wylądował w ramionach kochanka.
Ikaros schowała głowę w moją koszulę a ja pogłaskałem ją po włosach.
-Okej, już możesz patrzeć...-wyszeptałem, a kiedy dziewczyna zerknęła na telewizor wystraszyłem ją.
Przeze mnie słoneczko ścisnęło jeszcze bardziej Susumu a szkarłatnowłosa wypuściła z rąk popcorn.
-Powaliło cię!-wykrzyczała i walnęła mnie w brzuch.
Znów położyła głowę na moich kolanach i oglądaliśmy dalej.
Czy wszyscy? Nie całkiem. Naoki zaczął ciągnąć blondyna za koszulę oznajmiając, że nie chce już oglądać filmu, ale boi się iść sam do pokoju. Susumu od razu rozpromieniony wstał i chwycił go za rękę.
Słoneczko puściło go i seksownymi ruchami udało się w stronę sypialni.
Zagwizdałem i wróciłem do oglądania filmu.

***

....Dziewczyna szła sama, przez salę chirurgiczna. Drzwi zaskrzypiały, odwróciła się. Skalpel zleciał na ziemię a ona podeszła do łóżka stojącego na środku sali....
-Nie idź tam....
-Nie idź tam....-Ja i Ikaros cały czas powtarzaliśmy te zdanie.
Szkarłatnowłosa zacisnęła zęby, kiedy dziewczyna chwyciła w ręce pościel. Jednym pociągnięciem ręki odkryła całe łóżko a tam....
-Kyaaa.....-efekt przerwał krzyk docierający z sypialni.
Wróciliśmy do oglądania.
Następna scena.
Dziewczyna biegła, przez korytarz. Goniło ją coś, tylko nie wiadomo co. Chwyciła klamkę i weszła do pomieszczenia. Nie zapalała światła. Od razu zaczęła krzyczeć, ponieważ naprzeciw niej stanął....
-Kyaaa....-następny krzyk. Tyle, że głośniejszy od poprzedniego.
Szkarłatnowłosa podeszła do okna i podniosła roletę.
-Co ty robisz?-spytałem przecierając oczy.
-A jak myślisz? Obejrzymy w spokoju, czy nie? Poza tym widziałam ten film ze sto razy. Na końcu okażę się, że wszyscy, którzy ją śledzili byli wynajęci, przez jej rodzinę, a ją zabiją w następnej scenie.
-Mogłaś tego nie mówić. Zepsułaś mi cały film.
-Przepraszaaaaaa....-następny krzyk-Kyaaa.....
-Tego to już za wiele!-Ikaros podeszła do schodów, ale chwyciłem ją i zasłoniłem jej usta.
-Wsłuchaj się.
Dziewczyna na chwile zamilkła.
-No co?
-Nie wydaje ci się dziwne, że to Susumu, a nie Naoki krzyczy?
Szkarłatnowłosa zamilkła na następną chwilę i spojrzała mi w oczy.
-Ty wiesz, że jak o tym wspomniałeś, to wydaje się dziwne.
-Czyli, że......
-Dowiemy się jutro.-Ikaros zaczęła chichotać i poszła na górę do naszego pokoju.
Poszedłem za nią. Stanąłem w drzwiach i zobaczyłem ją stojącą przy oknie. Podszedłem i przytuliłem ją.
-Czemu jesteś smutna?
-Wcale nie jestem.
-Wiem, że jesteś.
Pokiwała głową i odwróciła się w moją stronę.
Wtuliła głowę w moją koszulę i spoważniała.
-Kochasz mnie?
To pytanie całkowicie wytrąciło mnie z równowagi. Pchnąłem dziewczynę tak, że przywarła do ściany. Popatrzyła na mnie lekko wystraszona, kiedy oparłem obie dłonie zagradzając jej drogę 'ucieczki'.
-Czy ciebie już naprawdę pojebało zadając mi takie pytanie?
-Brandon...
-Nie, nie kocham cię. Nie, przyszedłem tu z tobą tylko dlatego, aby wkurzyć ojca. Nie szalałem za tobą od kiedy się poznaliśmy i nie wyrzucałem cię nie raz z pamięci. Zadowolona? To chciałaś usłyszeć?-byłem wtedy naprawdę wkurzony. Chwyciłem jej twarz w dłonie i przysunąłem do swojej twarzy-To nic, w porównaniu, do tego, co zyskałem przez to cierpienie-zatopiłem swoje wargi w jej ustach. Pocaunek z każdą sekundą stawał się coraz bardziej namiętny.
W końcu doszło do tego, co było nieuniknione tej nocy.
***

-Dzień dobry-ziewnąłem i usiadłem przy stole.
-Dzień dobry. Siadaj i jedz-odpowiedział mi głos wychodzący z ust szkarłatnowłosej.
Ja i Ikaros zabraliśmy się za jedzenie. Kiedy brałem już ostatni kęs do pomieszczenia wszedł Naoki. Usiadł obok nas i uśmiechnął się promiennie.
-No szefowo, to gdzie jedzenie?
-Nie czekasz na Susumu?
-Ano.....powiem tak, jeżeli dałby radę zejść, to może i bym na niego poczekał, ale, że tak nie jest, to zjem dzisiaj sam.
-Ale....-Ikaros chciała coś powiedzieć, ale przerwał jej jęk dochodzący z sypialni.
-Stary, coś ty mu zrobił?
-Ujmę to tak. Od dziś umiem się sam o siebie zatroszczyć. Uwarzam, że taka a zamiana dobrze nam zrobiła. Co nie kochanie?!-ostatnie zdanie chłopak wykrzyczał, na co odpowiedział mu jeszcze głośniejszy jęk-A w skrucie, zerżnąłem napalonego.
Wszyscy zaczęliśmy się głośno śmiać.

*Sekaiichi-Anime o tematyce Yaoi (o gejach).

sobota, 15 listopada 2014

Rozdział 42 "Ciurkiem i do dna."

Powracam do was z nowym rozdziałem.Naprawdę ostatnimi czasy nie mogę 'zaopiekować się' blogiem ponownie, ale mam zamiar to nadrobić.
Myślę, że rozdział 46 będzie ostatni, ale czeka was jeszcze wiele innych moich historii.
Zapraszam do czytania.
Dzisiaj jest dłuższy rozdział. Zaczęłam o piętnastej a skończyłam właśnie teraz.
Mam nadzieje, że wam się spodoba.
~YukinoKaki
***

Podążałem wzrokiem za szkarłatnowłosą.
Kiedy usłyszałem zamykające się drzwi spojrzałem na postacie stojące w drzwiach.
Jedna z nich podeszła do mnie bliżej i uderzyła mnie w twarz.
Uroniłem jedną łzę, a zaraz przy mnie znalazła się wysoka, szczupła, o dziwo nie pomarańczowo, lecz brązowowłosa dziewczyna bez okularów, ale w soczewkach.
-Wujku....
Przy Ojcu stanęła Reiko, oraz Satrou i państwo Hanari.
-Satoru, oszalałeś?
Wszyscy patrzyli teraz na mnie, nawet Ikaros wyszła z pokoju i zaczęła mi się przyglądać.
Zerknąłem na nią i pokiwałem głową na znak, że wszystko dobrze, wtedy znów zniknęła za drzwiami.
Wszyscy którzy stali przy ojcu zaczęli ze sobą rozmawiać jakby nic się nigdy nie stało.
-Ano.....-Kaguya chciała coś powiedzieć, ale ja cały czas patrzyłem poważnie na ojca.
Znów nastała cisza. Reiko chciała zabrać głos, ale wiedziała, że to nic nie pomoże.
-Wiedziałem, że powinienem cię wydziedziczyć....-głos zabrał mało poważny ojciec-do tej pory cię utrzymywałem i będę robił to dalej, jeśli przestaniesz utrzymywać kontakt z tą na górze i ożenisz się z Kaguyą.
Westchnąłem ciężko i poszedłem na górę poirytowany triumfującym śmiechem Araty.
Wszedłem do pomieszczenia i od razu przytuliłem Ikaros.
-Spakowałaś się?
Dziewczyna popatrzyła mi w oczy i chwyciła moją koszulę.
-Czy ty właśnie mi mówisz, że my.....że to koniec?
Puściłem ją i wciąłem młotek leżący pod moim łóżkiem.
Szkarłatnowłosa wystraszyła się, kiedy usłyszała trzask rozwalającej przeze mnie skarbonki.
Wziąłem pieniądze i schowałem do portfela. Sekundę później znalazłem się przy szafie i wyjąłem walizkę.
Ikaros cały czas patrzyła na mnie nie mogąc uwierzyć co robię.
Kiedy byłem już gotowy podszedłem do niej i znów ją objąłem.
-Nie zostawię cię-wyszeptałem całując ją w czoło.
Widziałem, że łza spłynęła jej po policzku, więc zmyłem ją palcem i spojrzałem jej głęboko w oczy.
-Będzie dobrze, obiecuje.
Ja i szkarłatnowłosa wzięliśmy swoje walizki i zeszliśmy po schodach.
Spojrzenia wszystkich zostały skierowane na nas a uśmiech ojca całkowicie znikł.
-Wyprowadzam się.-powiedziałem i popatrzyłem w oczy przerażonej Reiko.
-Przepraszam, że nadużyłam gościnności.-wyszeptała dziewczyna i podążyliśmy w stronę wyjścia.

***

-Eto....to morze my już pójdziemy.-powiedziałem i odwróciłem się, aby jak najszybciej zniknąć z oczu wysokiemu chłopakowi, który właśnie w tej chwili zapinał koszulę. Od tyłu przytulił go brązowowłosy chłopak, tyle, że ten nie miał na sobie koszuli, a nawet spodni. Stał w samym ręczniku przewiązanym w pasie.
Szkarłatnowłosa chwyciła mnie za rękę i znów stanąłem obok niej.
-Bez owijania w bawełnę potrzebujemy gdzieś przenocować, nawet może trochę dłużej niż jeden dzień.-chłopcy spojrzeli przenikliwie na Ikaros-Dobra! Potrzebujemy gdzieś zamieszkać. Zadowoleni?
-Bardzooo....-uśmiechnął się do nas 'przytulający' i puścił swoją ofiarę zapraszając nas do środka-Pójdę się ubrać. Właśnie brałem prysznic.-oznajmił.
-Prysznic? Tak to się teraz nazywa?-dociekała szkarłatnowłosa.
-Ej! Nie powiedziałem, że brałem go sam.-uśmiechnął się szarmancko do swojego partnera na co on zrobił się cały czerwony-I ponoć to ty jesteś seme. Czerwienisz się jak panienka.-roześmiał się i poszedł na górę do toalety.
Susumu wziął nasze walizki i zaniósł je do pokoju, gdzie mieliśmy się zatrzymać przez najbliższe dni.
Obydwaj mężczyźni zeszli w tym samym czasie. Naoki był obejmowany przez Susumu. Blondyn nachylił się nad nim i pocałował go w policzek.
-Jedno jest pewne. Na pewno nie będę się używał wanny w tym domu.-oznajmiłem i uśmiechnąłem się do nich, na co oni odpowiedzieli chichotem.
Ikaros cały czas siedziała obrażona na mnie, ale nie wiedziałem z jakiego powodu.
-A wam co? I tak w ogóle dlaczego opuściliście twój dom?-Naoki skierował oczy na mnie.
-Naprawdę nie wiem co jej jest. A co do drugiego pytania to moja rodzina wróciła z podróży i okazało się, że mam się ożenić z Kaguyą. Zmieniła też swój styl. Jest o wiele ładniejsza, niż kiedyś.-na te słowa szkarłatnowłosa kopnęła mnie.
-Oburzona księżniczka?-Susumu nie mógł się powstrzymać, aby nie dogryźć Ikaros.
-Ja to widzę trochę inaczej. Jeden bezmyślny idiota nie pomyślał o sobie i nie został w domu. Teraz przez niego obydwoje wylądowaliśmy na bruku bez grosza przy duszy.
-I przez to jesteś zła? Zła za to, że z tobą nie zerwałem? Zła, że nie chciałem cię zostawić?
Dziewczyna pomyślała przez chwilę i popatrzyła na chłopaków.
-Może to idiotyczne, ale jestem zła, że przeze mnie nie masz gdzie mieszkać.
-Haloo....a my to co?-brązowowłosy podszedł do Ikaros i objął ją-Ja też bym tak miał, jakby taka sytuacja była ze mną i z Susumu, ale ostatecznie to dowód tego, że cię kocha, nie?-szkarłatnowłosa teraz popatrzyła na mnie-Więc teraz marsz do pokoju i mi się pogodzić.
-Zboczona świnia.-wyszeptałem i pokiwałem głową.
-No co? Wy się tak nie godzicie?
-Coś czuje, że najbliższe dni będą zabawne.
-Czytasz mi w myślach.-powiedziała dziewczyna i uśmiechnęła się promiennie.
Susumu spojrzał na nas i puścił do swojego chłopaka oczko.
Naoki zrozumiał o co chodzi jego mężczyźnie i od razu uwiesił się na mojej szyi.
-Zadzwońcie do Haruki i Kei'a. Będzie zabawa!

***

Ja, Ikaros, Haruka, Kei, Susumu i Naoki staliśmy przed wielką tablicą mówiącą, co teraz leci.
-Może pójdziemy na...."Do końca razem"?
-Ano....-jego chłopak zastanawiał się przez dłuższą chwilę.
-Nie podoba ci się? W takim razie może "I że cię nie opuszczę"?
Tak, byliśmy w kinie i na nasze nieszczęście wszystkie filmy jakie puszczali były komediami romantycznymi, których wszyscy nienawidzili, prócz Naokiego.
Chłopcy zorganizowali małą imprezę, która miała uczcić ich związek, niestety, brązowowłosy chciał na początku iść do kina.
Kupiliśmy bilety i weszliśmy do środka.....
***

Wyszliśmy. Po dwóch nieszczęsnych godzinach skończyło się....skończyło.
-To było takie wzruszające.....-krzyczał na cały głos Naoki.
Wyszliśmy tuż za nim. Ja, Haruka, Ikaros i Susumu.
-Gdzie jest nasza zaryczana królewna?-spytała Haruka z triumfem.
Mężczyzna w kruczoczarnych włosach szedł zaraz za nimi wycierając oczy chusteczką.
Dziewczyna podeszła do niego i wyszczerzyła się, na co wszyscy zaczęliśmy się śmiać.
Kei i Haruka założyli się o to, że chłopak nie będzie płakał na filmie, niestety speniał i przegrał.
-Moja nagrodaaaa.....-przeciągała dziewczyna nie mogąc pohamować śmiechu.
Wszyscy podeszliśmy do dziewczyny i obserwowaliśmy ich.
Haruka uderzyła z całej siły chłopaka na co wszyscy zaczęliśmy się śmiać.
-Zostały mi jeszcze cztery 'szanse', więc zachowam je sobie na później-i wyszliśmy z kina.
Następnym celem była klub, w którym nigdy nie byliśmy. Kiedy dziewczyny zobaczyły, że wchodzimy do ekskluzywnego klubu zaprotestowały i musieliśmy się wracać, aby zmieniły strój, co dało zadziwiające rezultaty.
Nasze pierwsze wrażenie w domu Kei'a było mniej więcej dziwne z punktu widzenia syna właścicieli posiadłości. Naoki zaczął obmacywać posąg nagiej kobiety stojącej w salonie na co Susumu zrobił się zazdrosny i zaczął szeptać "coś" do ucha kochanka. Po skończonych wywodach, kiedy młodszy (o dwa miesiące) chłopak zrobił się czerwony starszy dumnie powiedział "Ale to później" i czar prysł.
-A wy się nie przebieracie?-spytał Kei, kiedy dziewczyny weszły do jednego z pomieszczeń.
-A po co? Źle wyglądamy?-spytał Susumu i wszyscy podeszliśmy do czarnowłosego.
-A może boisz się, że jeśli tylko ty się przebierzesz Haruka będzie podejrzewać, że coś do niej czujesz....-zaczął Naoki.
-....Może nawet więcej, niż podejrzewać....-wtrąciłem się.
-.....I dowie się, że się w niej podkochujesz od jakiś ktośi? Dowie się i złamie ci te twoje niewinne serduszko, biedne serduszko lovelasa?-skończył Susumu.
-Co ty pieprzysz?!
-Naokiego.
Wszyscy zrobili się czerwoni nawet sam Susumu, bo wcale nie chciał tego powiedzieć. Jego druga połówka kopnęła go w kostkę i poszła na górę.
-No daj mi ciuchy. No co? Zdecydowałem się, że pomogę i będę lepszym kumplem niż wy!-Kei wszedł po schodach, zaprowadził Naokiego do jednego z pokoi i dał ubrania.
Wszyscy poszliśmy w ślady brązowowłosego i po paru minutach byliśmy gotowi. O dziwo Kei dał nam nowe ubrania jeszcze z metkami. Dziewczyny nadal nie wyszły z pokoju Haruki, więc usiedliśmy w salonie i czekaliśmy na nie.
Niezręczną ciszę przerwał Naoki przywierając do kochanka.
-Jak to się stało, że Haruka zamieszkała z tobą i twoimi rodzicami? No i dlaczego macie osobne pokoje? Ja to bym z taką dziewczyną za wszelką cenę chciał dzielić pokój.-blondyn zakaszlał a brunet uśmiechnął się-Oczywiście na twoim miejscu Kei.
-To naprawdę nie jest tak jak myślicie. Moja matka zeswatała mnie z nią, znaczy w mojej rodzinie wybiera się żonę, trochę tak jak u ciebie.-zwrócił się do mnie-Matka uznała, że Haruka jest dla mnie najodpowiedniejszą partią, więc wylądowałem z bijącą mnie histeryczką.
W tej chwili drzwi wejściowe otworzyły się z hukiem a do domu wparowała brązowowłosa kobieta z niebieskimi oczami.
-Kei mój ty kochany gnojku gdzie jest twój ojciec?-widać było, że jest kompletnie pijana.
-Przepraszam was na chwile.-podszedł do kobiety, objął ją jedną ręką w pasie, a drugą przerzucił jej rękę na swoje ramie-Sari ile ty żeś wypiła?
-Na tyle dużo, żeby skatować twojego ojca!-wykrzyczała i machnęła ręką tak mocno, że rozbiła lampę.
-Przypominam, że to twój szef.-wyszeptał i zaprowadził ją do pokoju na parterze.
-Yhym. I to Haruka jest histeryczką.-podsumował Naoki.
Kiedy czarnowłosy usiadł na kanapę chciał kontynuować, ale nie było mu dane, ponieważ dziewczyny właśnie wychodziły z pokoju.
Haruka miała na sobie fioletową, rozkloszowaną sukienkę na ramiączkach. Włosy spadały jej na ramiona tworząc przy tym z fioletowymi pantofelkami, torebką i opaską na głowie wspaniały efekt. Tak wspaniały, że Kei nie mógł powstrzymać swojego zdziwienia i otworzył szeroko usta w zachwycie tak samo jak ja, kiedy zobaczyłem Ikaros.
Szkarłatnowłosa miała na sobie białą tiulową, rozkloszowaną sukienkę z cekinami na biuście. Nie miała ramiączek, przez co dziewczyna wyglądała jeszcze bardziej pociągająco. Na nogach lśniły białe pantofelki a w dłoni trzymała torebkę. Podała ją przyjaciółce, aby poprawić swoją opaskę, która spadała jej z włosów. Odebrała torebkę i zeszły na dół.
-Keeiii!-krzyczała Haruka zbiegając ze schodów, lecz zamiast rzucić mu się na szyje uderzyła go w twarz.
-Złamała mu nie tylko nos, ale też i serce.-podsumował Naoki i pocałował chłopaka.
-Zostały jeszcze trzy szanse.-oznajmiła brązowowłosa i odeszła na chwilę, aby porozmawiać chłopakiem.
Ikaros trochę wystraszona zeszła po schodach i stanęła naprzeciwko mnie.
-Zamknij buzie bo ci mucha wpadnie.-wyszeptała i poszła do chłopaków.
Kiedy Haruka i Kei skończyli rozmawiać poszliśmy do klubu.

***

Na wejściu przywitał nas king kong o mózgu nie większym niż orzeszek, ale Susumu dał sobie z nim radę i wkręciliśmy się za darmo pod pretekstem "mój brat jest szefem".
Na niego podziałało natychmiastowo i weszliśmy do środka. Dostaliśmy najlepsze miejsce i drinki na koszt firmy.
-Omooo....tu jest tak fajnie. Nie mogę uwierzyć, że to naprawdę podziałało. Jesteś wspaniały!-wykrzyczał nie kto inny jak Naoki rzucając się na szyje blondyna.
-No no no widzę tu wspaniałą osobę do pomocy, aby wkręcić się do loży VIP'ów.
-W końcu mój brat jest szefem, więc możemy wejść gdzie chcemy.
-Pretekst "mój brat jest szefem" zawsze niezawodny.-Kei mrugnął do niego i napił się.
-Ale to nie jest pretekst. Mój brat naprawdę jest tu szefem.-na te słowa wszyscy wypluliśmy to co mieliśmy w buzi. Widząc nasze zdziwienie zaczął tłumaczyć nam wszystko po kolei.
Otóż, gdy my dzwoniliśmy po Kei'a i Haruke on załatwiał nam wejście do klubu przez swojego brata, i kazano mu się powoływać na niego. Miał przyjść i wprowadzić nas do loży VIP'ów.
-No i gdzie on jest? Chce poznać brata mojego...ymmm...miśka?-powiedział Naoki z lekkim niesmakiem w ustach.
Susumu zaśmiał się głośno i oznajmił, że jego brat właśnie idzie.
Był dość wysoki, szczupły, ubrany w elegancki garnitur. Miał czarne włosy i miodowe oczy. Był nawet podobny do chłopaka, którego Naoki nazywał pieszczotliwie "miśkiem".
Susumu wstał i przywitali się jak bracia, znaczy starszy zepsuł swoją dłonią fryzurę blondyna.
Jun (tak nazywał się brat Susumu) przywitał się z nami i porozmawialiśmy chwile. W końcu zabrał nas na prawdziwą imprezę, czyli do sekcji VIP'ów.
Usiedliśmy w najlepszej loży razem z nim i jego dziewczyną. Wszystko było na koszt firmy, dosłownie wszystko. Brat Susumu był pozytywnie nastawiony do związku naszych gołąbeczków i powiedział, że chętnie uczci to, że są razem.
Kolejka za kolejką, drink za drinkiem, wszystko było coraz bardziej kolorowe, ale jeszcze się jakoś trzymaliśmy.
Jeszcze....trzymaliśmy...tak, to w tamtej chwili było najlepsze określenie.
-No to teraz czas na butelkę!-wykrzyczał Naoki. Czasem jego pomysły przerażały wszystkich-Każda dobra impreza musi zawierać grę w butelkę. No co? Jun przynieś butelkę bo nie wytrzymam z nimi.
Jak brunet chciał tak szef zrobił. Po chwili na stole znalazła się butelka a my zaczęliśmy grać w "pytanie, czy wyzwanie". Na początku nasza pomysłodawca chciał grać w całowaną butelkę, ale wszyscy zgodnie się nie zgodzili. O dziwo nawet Susumu nie był za tym pomysłem. Musiał tłumaczyć swojemu chłopakowi, że mogłoby wypaść na niego i Kei'a i co by wtedy zrobił? Musiałby go pocałować. Na to automatycznie zmienił zdanie i zostało nam tylko "pytanie, czy wyzwanie".
Zaczynał Naoki a jego pierwszą ofiarą był....Jun.
Wszyscy się trochę zdziwiliśmy. Mężczyzna wybrał pytanie, ale zrobiło się ciut niezręcznie, więc zadał pytanie o jego ulubiony kolor i butelka była w posiadaniu czarnowłosego. Wypadło na Naokiego, który wybrał pytanie.
-Od kiedy mój brat cię pieprzy?-spytał a ja i Kei wypluliśmy to co mieliśmy w buzi.
Teraz się zacznie zabawa....
-Od kiedy brałem od niego korepetycje.
-A dokładniej?-dociekał Jun.
-Na jednej z naszych lekcji twój brat zaczął się do mnie dobierać.
-Wcale, że nie!-zaprotestował Susumu-To ty się na mnie dziwnie patrzyłeś i robiłeś dziwne rzeczy.
-Nie kompromituj się. Kto ci w to uwierzy rasowy pedofilu?-wycedził Naoki i kontynuował-Jak mówiłem zaczął się do mnie dobierać i po chwili wylądowaliśmy w łóżku. Tak to jakoś wyszło. Jak się obudziłem, szczerze, miałem trochę zamulony obraz, bo za trzeźwy nie byłem, Susumu też. Więc obudziłem się i spostrzegłem, że jestem w stroju Adama tak samo jak twój brat. Wyleciałem jak oparzony z pokoju i wszystko się tak jakoś dziwnie potoczyło. Gdyby nie interwencja Ikaros możliwe, że nie bylibyśmy teraz razem.
-Sprostuje, że się nie opierałeś.-poprawił starszy i wypił kieliszek trunku-Kręć już bo nudzisz rasowego pedofila!
Nasze słoneczko (podczas seansu w kinie tak go zaczęto pieszczotliwie nazywać) zakręciło butelką i wypadło na Kei'a. Ja i Susumu wpadliśmy w histeryczny śmiech.
-Omo...co z wami? Przecież teraz będzie jeszcze ciekawiej.-brązowowłosy wyszczerzył się do swojej ofiary i zaczął ją katować.
-Wyzwanie!-krzyknął od razu i zobaczył na twarzy triumf właściciela butelki.
-Masz pocałować Haruke. I to nie może być zwykłe cmoknięcie. Jesteśmy dorośli, co nie? Dłuższy, niż dwie minuty i dosyć namiętny.
-Co ty tu chcesz pornola nakręcić?!-oburzył się Kei i spojrzał na brązowowłosą-O ile jej to nie przeszkadza-wyszeptał w końcu i wszyscy popatrzyli na Haruke.
-Ano....przepraszam, nie mogę się zgodzić.
-Przecież jesteś jego narzeczoną. W pewnym sensie jesteś jego tak jakby własnością.-powiedziała Ikaros i szturchnęła Haruke-Nie patrz tak na mnie. W naszym przypadku nie będzie to możliwe. To ty będziesz moją własnością. W pewien sposób to już jesteś.
-Co? Ja twoją własnością? Żartujesz sobie ze mnie?
-Nie-pokazała mi język a ja objąłem ją w pasie.
-No dobra to jeszcze raz spytam. Haruka zgadzasz się na ten pocałunek?
-Nie.
-No cóż...zasady są takie, że nie masz nic do powiedzenia. Kei czyń swoją powinność.
Czarnowłosy przylgnął ustami do dziewczyny. Haruka nie opierała się, nawet wręcz przeciwnie przysunęła się bliżej do napastnika i zacisnęła dłonie na jego koszuli.
Po paru minutach, które wydawały się być wiecznością odkleili się od siebie. Brązowowłosa zrobiła się cała czerwona i odsunęła się od Kei'a. Mężczyzna siedział zadowolony jak nigdy wcześniej.
-Wasz czas to....no cztery wyśmienite minuty. Coś czuje, że będziemy mieli kolejną taką imprezę w najbliższym czasie.
-W marzeniach-powiedziała brązowowłosa i poprawiła sukienkę.
Gra toczyła się dalej. Coraz dziwniejsze pytania, coraz dziwniejsze zadania. Czasami wychodziliśmy potańczyć i wracaliśmy do stołu grać dalej.
Jun i jego dziewczyna opuścili już lokal a my zostaliśmy w początkowym gronie. Gra toczyła się dalej.
-Omo...teraz nasze kochane skowroneczki. Uwielbiam tą grę.
-Odwdzięczę ci się dziś za tego pedofila, ale robi się wesoło, więc masz jeszcze szanse na moją łaskę.
Tak. Wypadło na mnie. I niestety wybrałem zadanie. Naoki powiedział, że nie będzie całowania w tym wypadku.
-Więc co robimy?-spytał Kei przecierając oczy.
-Mam pomysł-i brązowowłosy podszedł do baru. Po chwili przyszedł z półlitrową butelką alkoholu.
-Pij-postawił to przede mną i przeszywał mnie wzrokiem-ciurkiem i do dna.
Wziąłem butelkę do ust i jak kazali tak zrobiłem.
Więcej wieczoru już nie pamiętam...
...tylko wiem, że nasze wyjście było dosyć oryginalne.
Dziewczyny poszły wcześniej i powiedziały, że będą czekać przed domem słoneczka.
Z lekkim zaburzeniem wyszliśmy z klubu i chwiejnym krokiem podążyliśmy w stronę domu.
-Przez co?!-krzyczał Susumu.
-Przez hormony!-cytowaliśmy cały czas ten sam fragment piosenki. Susumu zaczynał, my kończyliśmy.
W pewnym momencie Naoki się przewrócił a Kei zaczął obmacywać śmietnik.
-Wstawaaaaj....jęknąłem przeciągle.
-Nieee.
-Wstawaaaaj....
-Nieee.
-Wstawaaaaj.....
-Nieee.
-Czemuuuu?
-Bo mnie dupa boli na samą myśl o tym, co po przyjściu do domu zrobi mi Susumu. Niewyżyty seksualnie pedofil.
-Spokojnie, uratuje cię-byliśmy lekko mówiąc nawaleni, więc, jeżeli ktoś by nas zobaczył naprawdę miałby napad śmiechu. Dwóch gejów, jeden normalny plus koleś obmacujący kosz. Mieszanka wybuchowa.
-Nadstawisz za mnie tyłek?
-Może nie aż tak cię obronie, ale nie będzie cię dupa bolała, obiecuje.
Podniosłem go i przekazałem Susumu. Zacząłem zabierać się za Kei'a.
-Pauza-. Dalej pamiętam urywkowo, że przez parę długich chwil odciągaliśmy czarnowłosego od śmietnika. Darł się w niebo głosy, że nie opuści Haruki. Cóż...po tym wydarzeniu wnioskuję o zmiany kolorów śmietników z fioletowych na zielone.
Jakoś doszliśmy i przekazaliśmy brązowowłosej Kei'a.
Od tego coś tam jeszcze pamiętam.
Weszliśmy do pomieszczenia i od razu się rozeszliśmy. Ja i Ikaros do jednego pokoju a Naoki i Susumu do drugiego. Położyliśmy się od razu do łóżka. To był nawet cud, że do niego doszliśmy.

***
Obudził mnie dzwonek telefonu komórkowego.

~Masz czas?
Musimy się spotkać.
W parku za godzinę, ok?~

Przetarłem oczy i niechętnie wstałem. Odświeżyłem się łamiąc obietnicę, że nie będę korzystał z wanny. Zmienione ubrania i prysznic podziały. Wyszedłem z domu i skierowałem się w stronę parku. Stałem tam punktualnie o dwunastej.
W oddali widziałem osobę, która zaaranżowała spotkanie.
Dziewczyna podeszła do mnie i musnęła ustami mój policzek.
-Dobrze, że jesteś.
-Co chciałaś?
-Chciałam spytać czy patrzysz na mnie.
-Co?-spytałem nie rozumiejąc pytania.
-Od zawsze byłam przy tobie. Opiekowałam się tobą od malękości, ale dla ciebie to było za mało. Uganiałeś się za jakimiś dziwnymi dziewczynami nie zwracając na mnie uwagi. Byłam przy tobie i zaczęłam się przyzwyczajać do takiego obrotu spraw, do układu przyjaciele. Twój związek z Amane mi nie przeszkadzał, tylko, że-odsunąłem się od niej nie mogąc poukładać informacji w mojej głowie. Dziewczyna wybuchła-Zawsze byłam przy tobie, ale mnie nie zauważałeś. Kiedy ona się pojawiła wszystko legło w gruzach. Nic nie rozumiesz? Tylko ja mogę cie zrozumieć! Beze mnie nigdy nie będziesz szczęśliwy!-podeszła do mnie i objęła mnie w pasie. Histeryzowała? Do końca nie mogłem zrozumieć jej uczuć.
-Dziękuje ci za to, że się mną opiekowałaś, ale nie mogę ci odpowiedzieć tym samym uczuciem, którym mnie obdarzyłaś. Wiem, że jestem idiotą odrzucając taką wspaniałą dziewczynę jak ty, ale obdarzyłem już kogoś takim samym uczuciem jak ty mnie. Naprawdę ci dziękuje. Kaguya, jesteś wspaniałą przyjaciółką, ale tylko przyjaciółką-pocałowałem ją w czoło i ruszyłem w stronę mieszkania.

***

Otworzyłem drzwi i wszedłem do domu. Na wejściu powitała mnie rozpromieniona Ikaros w fartuszku. Objęła mnie w pasie i pocałowała w czoło. Poszliśmy do stołu i zawołaliśmy nasze gołąbeczki, które o dziwo nie zeszły razem.
Odświeżony Susumu zszedł po schodach i na powitanie przytulił szkarłatnowłosą. Usiadł i we troje czekaliśmy na nasze słoneczko, które zeszło pięć minut później zgięte w pół.
Usiadł i jęknął z bólu.
-A mówiłeś, że nadstawisz za mnie dupy.
Susumu pogrążył się w rozmyślaniu, co Naoki przerwał przywaleniem mu w głowę.
-Nawet o tym nie marz-wycedził przez usta brunet i zajął się jedzeniem.
-Nie powiedziałem, że nadstawie za ciebie dupę, tylko, że nie będzie cię bolało. Przepraszam, że nie dotrzymałem słowa, ale Susumu chyba nie był w stanie tego zrobić.
-On? Nie w stanie? Żartujesz chyba? Ten rasowy pedofil jest zawsze w stanie.
-Nie dramatyzuj. Nie uwierzę, jeśli mi powiesz, że ci się nie podobało.
-Zerżnąłeś pijanego! To powinno być karalne!
-Proszę, nie przy stole-wyszeptała Ikaros i zajęła się jedzeniem-No Brandon dlaczego tak szybko wstałeś?
-Szybko? Była jedenasta jak wstałem.
-Mniejsza z tym. Co się stało?
-Miałem do przełknięcia nowe wyznanie miłosne. Tak poza tym nic ciekawego.
-Co? Od kogo? Jak? To chyba niemożliwe?
-Okazało się, że Kaguya się we mnie kocha od dziecka.
-I co jej odpowiedziałeś?
-To, że mam już jedną histeryczkę i więcej nie potrzebuje.
-Omo...to takie słodkie-Naoki znów zabrał głos.
-Ty się rozczulasz nad wszystkim-wyszeptał Susumu i objął partnera.
Coś czuje, że będzie nam bardzo, bardzo wesoło.

poniedziałek, 10 listopada 2014

Rozdział 41 "Że mam cię przy sobie."

Cześć.
Następny rozdział oddaje w wasze ręce.
***
Coś walnęło mnie w głowę. Próbowałem to zrzucić, ale nie mogłem.
Z niechęcią otworzyłem prawe oko i już po chwili dołączyło do niego lewe. Odwróciłem się na bok i naraz się zerwałem. Nie było tam Ikaros. Zacząłem przecierać oczy, byłem przerażony.
-Przestaniesz się wydurniać? Mógłbyś się już ubrać.-powiedziała szkarłatnowłosa podpierając się prawą ręką o blat meblościanki. Byłą ubrana w mundurek o dziwo w ten bez ozdób. Na nogach leżały idealnie dopasowane do stroju botki a w ręku trzymała torebkę.
Poszedłem do toalety i ubrałem się. Kiedy wyszedłem łóżko było pościelone a Ikaros nie było w pokoju. Zszedłem na dół i wziąłem jabłko ze stołu. Po chwili i dziewczyna zeszła ze schodów kierując się w stronę wyjścia.
-A ty gdzie?
-Do szkoły. A czego żeś się spodziewał? Chłopacy na mnie czekają. Mają ponoć dla mnie bardzo ważną wiadomość.
Podbiegłem do drzwi i szybko je zasłoniłem. Ikaros próbowała się przedrzeć, ale nie udawało jej się to. W końcu nie wytrzymała i zaczęła mnie bić. Szybko ją przytuliłem i popchnąłem w stronę kuchni.
-Śniadanie, albo nie idziesz!
W końcu szkarłatnowłosa uległa i zrobiła sobie kanapkę. Uśmiechnąłem się do niej promiennie, a ona pokazała mi język. 
-Aksz....Czy ty mi właśnie pokazałaś język?-podszedłem do niej chwyciłem ją za podbródek.
-Taaak...A co mi zrobisz?-spytała sarkastycznie.
-A chcesz się przekonać?-powiedziałem i już miałem ją pocałować, ale do domu wtargnęła babcia.
Popatrzyła na nas i uśmiechnęła się, kiedy na jej widok Ikaros odepchnęła mnie od siebie. 
-Tt.ttt.tt.to może my już pójdziemy.-wyszeptała dziewczyna i szybko wyszła z domu.
-Widzę, że moje odsunięcie się pomogło.
-Dzięki babciu.-powiedziałem i wybiegłem za Ikaros-Zaczekaj!-wykrzyczałem za dziewczyną.
Szkarłatnowłosa odwróciła się i posłała mi krwiożercze spojrzenie. Podbiegłem do niej i chwyciłem ją za rękę. Mimo, że próbowała udawać nadąsaną nie udawało jej się to, bo gdy coś do niej mówiłem, ona cały czas się śmiała. 
-Boże, nareszcie to się stało.
-Niby co?-spytała zaciekawiona dziewczyna.
Byliśmy już w szkole, a raczej na dziedzińcu, gdzie o dziwo dzisiaj większość uczniów była zebrana, z jakiego powodu? Z powodu dwóch chłopaków przytulających się do siebie.
Ikaros spojrzała na nich i uśmiechnęła się.
-Niby co się stało?-spytała jeszcze raz.
Staliśmy na środku dziedzińca. Wszystkie oczy chwilowo nie były skierowane na chłopaków, tylko na nas.
-Mogę patrzeć jak się śmiejesz, trzymać cię za rękę bez przeszkód i robić to.-powiedziałem i szybko ją pocałowałem.
Kiedy chciałem się już od niej odsunąć ona chwyciła mnie za szyję i przybliżyła mnie do siebie.
-Jeszcze chwile. Jestem głodna a twoje usta smakują jak maliny.
-Kara za to, że nie zjadłaś kanapki.-pokazałem jej język i podszedłem do chłopaków.
Ikaros patrzyła na mnie wielkimi oczami oczekując co się teraz stanie.
Stanąłem nad nimi i popatrzyłem na ludzi dookoła.
Nie chciałem już robić większego zamieszania. Naoki przymrużył oczy i wykrzywił usta w niezadowoleniu, po czym to samo zrobił drugi mężczyzna.
-Okej, zgoda.-powiedział Susumu i zamknął oczy-Teraz siadaj bo zwracasz uwagę wszystkich dookoła.
Chciałem się już odezwać, ale zadzwonił dzwonek i udaliśmy się na lekcje.
Kiedy wszedłem do klasy Amane podeszła i objęła mnie w pasie.
-Słyszałam, że masz kogoś nowego. Wiesz jak ja się z tym czuje? Jest to dla mnie bardzo niekomfortowe.
-Trudno, ale dla mnie jest.-powiedziała szkarłatnowłosa przekraczając próg klasy-A teraz może coś zrobisz, bo rzygać mi się chce, jak widzę takiego śmiecia jak ona.-wyszeptała posyłając mordercze spojrzenie i usiadła na miejsce.
Amane spojrzała na mnie jeszcze raz, a ja odsunąłem ją od siebie.
***
W szkole nie było nic ciekawego, nawet Ikaros straciła ochotę, żeby ze mną rozmawiać, co bardzo mnie zdenerwowało.
Ignorowała mnie do teraz. Poszła na górę z książkami i zamknęła się w pokoju.
Siedziałem na dole, bo babcia oświadczyła, że zostawia nas w domu samych i mamy sobie poradzić na razie bez niej.
Nadal będziesz się boczyć? Ja już ci pokarze.....
Wszedłem na górę i otworzyłem drzwi. Ikaros nawet na mnie nie spojrzała. Miała na sobie słuchawki a w dłoni trzymała ołówek.
-Rapuś dlaczego Brandon nie może być taki jak ty....-wysyczała i dopiero kiedy zakaszlałem spojrzała na mnie i ściszyła muzykę.-A ty tu czego?
-Przyszedłem zobaczyć kim mam być, a co?
-Phi..!
-Obraziłaś się na mnie?
-Nigdy nie byłam fanką szczęśliwych zakończeń.
-Chyba wiem dlaczego.-wyszeptałem i usiadłem na łóżku obok niej.
Odłożyła słuchawki na bok i odwróciła głowę w moją stronę.
-Nic o mnie nie wiesz....
-To pozwól mi się dowiedzieć.
-W swoim czasie. Może kiedyś mnie zrozumiesz.
Popatrzyłem na książki i od razu rozpromieniałem. Angielski! Eureka!
Usiadłem naprzeciwko niej i zacząłem jej pomagać. Na początku nie była do tego przekonana, ale jakoś mi się udało jej nie zanudzić. Po dwugodzinnym wykładzie spojrzałem na nią i rozpromieniłem się.
-I tak nic nie rozumiem.-oznajmiła bawiąc się długopisem.
Odłożyłem książki na stół i znów usiadłem naprzeciw niej.
-Pobawimy się w coś?-spytałem puszczając jej oczko.
-Mam się bać...?
-Spytaj mnie o coś a ja ci odpowiem. Jak dobrze pójdzie to dostaniesz nagrodę.
I zaczęło się. Musiałem szkarłatnowłosej opowiedzieć o całym moim życiu.
-Dobra, to o co chodzi z Reiko?
-Reiko nie jest moją matką. Ojciec wywodzi się z arystokratycznej rodziny. Nie widać, prawda? Od zawsze aranżowano w rodzinie małżeństwa. Moja matka była jego kochanką, a zaręczony był z kimś innym. Kiedy dowiedział się o ciąży z tego co wiem nawet się cieszył, ale urodzenie mnie było zagrożeniem dla mojej matki. Przy porodzie zmarła. Ojciec zerwał zaręczyny, bo spodobała mu się Reiko. Miał do tego prawo, ponieważ była wysoko postawioną kobietą. Cały czas Arata uważa, że przeze mnie umarła matka. W sumie to ma rację. Kiedyś mi powiedział, że kiedy osiągnę pełnoletniość to mam się wynosić z domu. W sumie to mam zamiar tak zrobić.
-Przepraszam, że spytałam....
Szybko pocałowałem ją w policzek.
-Nie lubię, jak jesteś smutna....
-Phi....teraz najważniejsze pytanie, ile miałeś dziewczyn..?
Podrapałem się po głowie i zacząłem liczyć w myślach na palcach.
-Ale z tego roku, czy chodzi ci ogólnie?
Ikaros spojrzała na mnie wzrokiem mordercy i rzuciła we mnie poduszką.
-Bakayarou!
-Aksz....ty mała. Jak cię złapie to zobaczysz...
Szkarłatnowłosa wybiegła z pokoju a ja tuż za nią. Goniłem ją jakieś dziesięć minut, aż w końcu się potknęła i spadła na kanapę.
-I co mi teraz powiesz?
-A co chcesz usłyszeć?
Uśmiechnąłem się i puściłem jej oczko. Dziewczyna wstała a ja ją przytuliłem.
-Nawet nie wiesz jak się ciesze, że mam cię przy sobie.
-Za dużo czułości.....
-Naprawdę jesteś idiotką.-wyszeptałem jej prosto do ucha.
-Moja wina, że jestem? Jaka dziewczyna o zdrowych zmysłach umawiałaby się z tobą.
-W sumie racja.-rozpromieniłem się a szkarłatnowłosa pocałowała mnie.
Kiedy tak staliśmy drzwi mieszkania się otworzyły a w progu stało sześć osób.
Dziewczyna szybko odepchnęła mnie od siebie i spojrzała mi w oczy.
-Czy w waszej rodzinie nadal aranżowane są małżeństwa?
Podrapałem się po głowie i wysłałem Ikaros na górę.
Teraz to jestem zabity.


***
W następnym rozdziale....
*
-Przepraszam, że nadużyłam gościnności.
*
-Będzie dobrze, obiecuje.
*
-(...)Zawsze byłam przy tobie, ale mnie nie zauważałeś. Kiedy ona się pojawiła wszystko legło w gruzach. Nic nie rozumiesz? Tylko ja mogę cie zrozumieć! Beze mnie nigdy nie będziesz szczęśliwy!