Szczerze, jestem trochę smutna. Koniec mojego pierwszego opowiadania.
Będzie ich oczywiście znacznie więcej, ale i tak to trochę taki smut.
Aha i będzie jeszcze rozdział 46,5.
Taki mały bonus już po całym zdarzeniu.
No to zapraszam do dalszego czytania kochane duszyczki.
~YukinoKaki
P.S.Dzisiaj są urodziny mojej ukochanej przyjaciółki, więc chciałabym jej życzyć wszystkiego najlepszego i duuużooo szczęścia i cierpliwości do mnie <3
***
Wyskoczyłem przez okno.
Pokój na parterze się przydaje.
Oczywiście wszyscy podbiegli do okna, ale nie mogli mnie dostrzec. Biegłem bardzo szybko. Oczywiście przed wyskokiem ubrałem normalne buty i narzuciłem na siebie płaszcz.
Ludzie patrzyli na mnie jak na idiotę, kiedy biegłem przez całe miasto w spodniach szpitalnych w nadziei, że dziewczyna nic sobie nie zrobiła.
***
Podniosłem telefon, który pod naciskiem mojej dłoni automatycznie zadzwonił.
Spojrzałem na ekran, który pokazywał połączenie przychodzące od szkarłatnowłosej.
~Wstałeś. Ciesze się.
-Ikaros gdzie jesteś? Wszystko z tobą w porządku?
~Ważne, że u ciebie wszystko dobrze-słyszałem, że płakała.
-Ikaros do cholery gdzie jesteś? Słysze szum wody.
~Ja...a powstrzymywałam się od płaczu..-pociągnęła nosem-wiem, że jestem debilką, ale to przeze mnie. Przeze mnie masz same problemy. Był u mnie ktoś. Ktoś, kto uświadomił mnie, że jestem egoistką zatrzymując cię przy sobie. Ja naprawdę cię kocham. Przepraszam....-usłyszałem strzał i po sekundzie sygnał się urwał.
***
Zacząłem biec jeszcze szybciej, niż pozwalał mi na to stan zdrowia.
Pełno siniaków na rękach i nogach. Podbite oko i zaszyta raza w brzuchu.
Wiedząc, że jestem coraz bliżej miejsca, gdzie znajdowała się szkarłatnowłosa przyśpieszyłem.
Dobiegłem. Molo, miejsce, gdzie Ikaros po raz pierwszy i chyba ostatni dokładnie nie pamiętam poprosiła mnie, abym ją pocałował.
Molo o dziwo było dzisiaj puste. Nie było nawet aż tak zimno, więc byłem zdziwiony, że to miejsce tak opustoszało.
Biegłem na koniec, ponieważ przede mną było widać coraz wyraźniej postać, która przypominała szkarłatnowłosą.
Byłem już na końcu i ujrzałem ją bardzo dokładnie. Także miała na sobie fartuch szpitalny. Była odwrócona do mnie plecami, więc mnie nie zauważyła.
Stała na belkach chroniących, przed upadkiem do wody.
Odwróciła się. Łzy lały jej się potokami. Miała w ręku pistolet, przez który wytrąciła mnie z równowagi.
-Pojebana idiotko złaź wreszcie! To zaczyna się robić męczące.
-Idź stąd. Idź!-wykrzyczała kierując pistolet w moją stronę.
-Co mi zrobisz? Jesteś na to za słaba.
-Nie jestem za słaba! Jestem potworem, który nie ma prawa żyć!
Podszedłem do niej jeszcze bliżej. Tym razem przyłożyła lufę z w swoją głowę. Zaczynałem się coraz bardziej o nią bać, ale wiedziałem co zrobić, żeby zeszła.
Podchodziłam coraz bliżej w absolutnej ciszy. Szkarłatnowłosa odbezpieczyła pistolet. Westchnąłem ciężko i zatrzymałem się. Nagle usłyszeliśmy syrenę statku, przez co dziewczyna odwróciła się lekko za siebie. To był idealny moment. Podbiegłem do niej i ściągnąłem ją stamtąd. Ikaros nie wiedziała co zrobić i zaczęła panikować. Przytuliłem ją do siebie najmocniej jak umiałem co sprawiło, że wypuściła z rąk pistolet.
Dopiero wtedy zobaczyłem, że ma oczy takiego samego koloru co włosy.
-Przepraszam....-znów zaczęła płakać.
-Idiotka. Jeszcze jeden taki numer a sam cię zabije.-wysyczałem jej do ucha i uśmiechnąłem się-Nie rób tak więcej. Świeżo po operacji musiałem biec z dwa kilosy po ciebie. Wszystko mnie boli i chyba będziemy musieli zatrzymać się na dłuższą chwilę w szpitalu i się wytłumaczyć. Nie sądzisz?
-Yhym-wyszeptała i pocałowała mnie w policzek. Jej oczy przybrały normalny kolor-A tak w ogóle to co powiemy twoim rodzicom?
-Ale, że co?-zacząłem się drapać po głowie z zakłopotaniem.
-Baka! Zapomniałeś, że się mi oświadczyłeś, czy to odwołujesz?
-A można jeszcze to odwołać?
Ikaros walnęła mnie w głowę i zaczęła się śmiać.
***
-Powoli...powoli...powoli...okej. Możesz otworzyć oczy-powiedziałem zatrzymując się.
Minął miesiąc, od wyjścia ze szpitala mojego i szkarłatnowłosej. Wiele się zmieniło.
Pogodziłem się z ojcem, który pod naciskiem Ikaros...
...dosłownym naciskiem. Zdenerwowała się i zaczęła go dusić....
...zdołał się ze mną pogodzić.
Niewiarygodne? A jednak.
Szkarłatnowłosa wróciła do pracy dorywczej, której też się podjąłem, aby zarobić na nowe mieszkanie, do którego się przenieśliśmy z małą pomocą mojej matki.
Staliśmy aktualnie w parku, który ozdobiłem około dwoma tysiącami lampek, które powiesiłem na dwóch drzewach i na ziemi na której leżał wielki biały koc. Dziewczyna otworzyła oczy i automatycznie się uśmiechnęła.
-Baka! Skąd ty wziąłeś na to wszystko pieniądze?-zaczęła się rozglądać wokół siebie.
-Omo a ty jak zwykle o tym samym. Naprawdę co ja w tobie widzę?
-Co? Czyli to wszystko, żeby ze mną zerwać? Nie musiałeś się tak trudzić, wiesz?-powiedziała i odwróciła się, aby odejść.
Zacząłem się śmiać i przytuliłem ją od tyłu.
-Debilka. Nawet nie dasz chłopakowi oświadczyć się w odpowiedni sposób-Ikaros odwróciła się w moją stronę a ja uklęknąłem.
-Panienko Ikaros, czy zgodzi się panienka uczynić mi ten zaszczyt i zostać moją żoną?
Szkarłatnowłosa szeroko się uśmiechnęła i udawała, że się zastanawia.
-Możesz się streszczać? Noga mnie zaczyna boleć.
-No powiedz wreszcie tak idiotko! Nie widzisz, że chłopak się stara?!-usłyszeliśmy głos zza którymi stali Naoki i Susumu. Słoneczko wyszczerzyło się w naszą stronę-Przepraszam. Kontynuujcie-zażenowany schował się z powrotem za krzakami.
-Zepsuli nastrój?-spytałem w końcu.
-Troszeczkę....-odpowiedziała i odwróciła się w ich stronę-Możecie wychodzić. Już po wszystkim.
-Czyli?-spytał Susumu.
-Nie ma opcji, żebym się nie zgodziła. Uwielbiam, jak robi z siebie idiotę-uśmiechnęła się do mnie a ja rzuciłem się jej na szyję.
-Romantycznie nie będzie, ale za to zabawnie na pewno-włożyłem jej pierścionek na palec i pocałowałem ją w czoło.
-Dobra.....to kto ma ochotę na zabawę w butelkę?!-wykrzyczał Naoki na cały głos włączając muzykę.
-Z tobą? Nigdy!-wykrzyczeliśmy wszyscy równo i zaczęliśmy się śmiać.
***
-Czy ją już naprawdę powaliło? Gdzie ona jest!?
Minęły trzy lata. Skończyliśmy szkoły i poszliśmy do pracy. Ikaros otworzyła domy dziecka na całym świecie w przeciągu paru lat i zarówno została udziałowcem największych korporacji Azjatyckich.
Mnie też dorwało szczęście i otworzyłem dużą firmę zajmującą się przewozami na całym świecie.
Ja i Ikaros nie mieliśmy czasu na zabawy związane ze ślubem. Ledwo widzieliśmy się w domu. Bywało, że raz na miesiąc a nawet na dwa. Szkarłatnowłosa załatwiała wszystkie sprawy papierkowe sama w ciągu trzech lat i parę razy trafiała do szpitala z powodu przemęczenia. Ostatnim razem kiedy to się stało uznałem, że nie będzie aż tak obciążona tym wszystkim i zatrudni przynajmniej dwie osoby do pomocy, którymi okazały się być Naoki i Susumu. Uznaliśmy również, że weźmiemy ślub i będziemy spędzać ze sobą więcej czasu. Tylko, że....
....Ikaros na swoim ślubie potrafi być nieobecna.
-Gdzie ona jest? Chyba wysłałem już kogoś po nią? To jest niedorzeczne! Nawet wy potrafiliście wrócić na czas a ona....Mówiłem, żeby nie leciała do Ameryki, ale ona się uwzięła. Po prostu uduszę!
-Nie denerwuj się tak. To nie zależy od niej, czy samolot ma opóźnienie.
-Za dwadzieścia minut ślub. Nie po to wysyłałem po nią samolot!
-Naoki ma racje. Przystopuj trochę. Za chwile powinna być. Wysłała mi SMSa-Susumu wstał i pokazał mi wiadomość, którą dostał od szkarłatnowłosej.
~Zajmij go czymś.
Za chwile powinnam być.
Pewnie ten idiota lata co całym pokoju i wrzeszczy, że mnie zabije, udusi itp...
Daj mu meliske i uspokój go niuniek. :*~
-Czy ona sobie ze mnie żarty stroi?!
Akurat po tym jak to powiedziałem ziemia zaczęła się trząść a moim pięć minut później moim oczom ukazała się szkarłatnowłosa.
-Sorka za spóźnienie. Jesteś zły?
-Nie. Po prostu jestem cholernie szczęśliwy-powiedziałem sarkastycznie-Lepiej się ubieraj i zjedź mi z oczu!-wykrzyczałem dając jej wieszak z sukienką ślubną.
Wzięła ją i wyszła.
Brzmiała już od pięciu minut a Ikaros ani śladu.
-Za chwile powinna się zjawić-wyszeptałem do księdza, który nie dawał znaku po tym, jak bardzo jest zły na pannę młodą.
Minutę później drzwi się otworzyły a moim oczom ukazała się prześliczna szkarłatnowłosa dziewczyna, a raczej kobieta ubrana w długą, białą suknie ślubną.
-Nie. Po prostu jestem cholernie szczęśliwy-powiedziałem sarkastycznie-Lepiej się ubieraj i zjedź mi z oczu!-wykrzyczałem dając jej wieszak z sukienką ślubną.
Wzięła ją i wyszła.
***
Tam tadada....Tam tadada....
Stałem przy ołtarzu a do moich uszu dostawała się właśnie ta melodia.Brzmiała już od pięciu minut a Ikaros ani śladu.
-Za chwile powinna się zjawić-wyszeptałem do księdza, który nie dawał znaku po tym, jak bardzo jest zły na pannę młodą.
Minutę później drzwi się otworzyły a moim oczom ukazała się prześliczna szkarłatnowłosa dziewczyna, a raczej kobieta ubrana w długą, białą suknie ślubną.
Pod ramię prowadził ją mój ojciec, który polubił Ikaros i nawet się z nią zaprzyjaźnił.
Ojciec puścił szkarłatnowłosą tuż przed ołtarzem i przekazał ją mnie.
Uśmiechnąłem się do niej, ale nie widziałem jej twarzy, ponieważ miała ją zakrytą welonem.
Popatrzyłem na szkarłatnowłosą i podniosłem jej welon pod którym widniała twarz kobiety uśmiechającej się do mnie.
Pocałowałem ją. Trwaliśmy w nim z jakieś dwie minuty, aż w końcu odsunęliśmy się od siebie.
Wziąłem Ikaros na ręce i wybiegłem z kościoła.
Uśmiechnąłem się do niej, ale nie widziałem jej twarzy, ponieważ miała ją zakrytą welonem.
***
Cała ceremonia przebiegła nawet sprawnie i nawet początkowa wtopa Ikaros poszła w niepamięć.
-Możesz pocałować pannę młodą-to właśnie zdanie zabrzmiało z ust księdza.Popatrzyłem na szkarłatnowłosą i podniosłem jej welon pod którym widniała twarz kobiety uśmiechającej się do mnie.
Pocałowałem ją. Trwaliśmy w nim z jakieś dwie minuty, aż w końcu odsunęliśmy się od siebie.
Wziąłem Ikaros na ręce i wybiegłem z kościoła.
-Baka!-wykrzyczała i walnęła mnie bukietem kwiatów.
-A to za co?
-Za to, że cię kocham-pokazała mi język a ja otworzyłem drzwi, od auta i pomogłem dziewczynie do niego wsiąść.
Przed autem dalej było słychać okrzyki, aż ruszyliśmy.
Szkarłatnowłosa głośno ziewnęła.
-Nie spałam, przez ostatnie trzy dni-wyszeptała i położyła głowę na moje ramię.
-Chcesz znowu trafić do szpitala? Idiotka.
-Ale teraz od tej idiotki się nie uwolnisz-pocałowałem ją w czoło a ona zasnęła.
Bardzo mnie to denerwowało, ale w końcu omotała mnie w okół palca i do teraz jestem w niej szaleńczo zakochany jak jakiś smarkacz. Dziwnę, nieprawdaż?
-Śpij-wyszeptałem i po chwili sam zasnąłem.
Szkarłatnowłosa głośno ziewnęła.
-Nie spałam, przez ostatnie trzy dni-wyszeptała i położyła głowę na moje ramię.
-Chcesz znowu trafić do szpitala? Idiotka.
-Ale teraz od tej idiotki się nie uwolnisz-pocałowałem ją w czoło a ona zasnęła.
W wieku siedemnastu lat poznałem bardzo dziwną kobietę.
Płakała, śmiała się, obarczała siebie winą za nieszczęścia całego świata.Bardzo mnie to denerwowało, ale w końcu omotała mnie w okół palca i do teraz jestem w niej szaleńczo zakochany jak jakiś smarkacz. Dziwnę, nieprawdaż?
-Śpij-wyszeptałem i po chwili sam zasnąłem.
Twoje opowiadanie jest cudowne i strasznie mi smutno że to już koniec. Chcę jak najszybciej zobaczyć nowe opowiadanie z nową historią. Pewnie będzie jeszcze lepsze od tego. Pozdrawiam ;-)
OdpowiedzUsuńhttp://rainydarknesswiththebookodshadow.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńZapraszam :3