poniedziałek, 9 czerwca 2014

Rozdział 30 "Ikaros Hanari, kocham cię."

Witajcie w następnym rozdziale. 
Notka od od dzisiaj będzie na początku.
Miałam zacząć pisać w weekend, ale jakoś tak wyszło, że zaczytałam się w książkę i......
.....no wciągnęła mnie ;)
Rozdział jakoś mi się nie kleił, ponieważ nie wiedziałam jak zacząć.
W sumie to już mam pomysł, jak potoczą się dalsze losy Naokiego i Susumu.
Ale nie będę nic mówić i zaproszę was do przeczytania rozdziału, którego jak myślę oczekiwaliście, czyli poznanie całej tajemnicy Ikaros.
*****
Przysiadłem na ławce czekając, aż białowłosy zacznie mówić.
-Jesteś gotowy? Może być to dla ciebie szok.-stwierdził wpatrując się we mnie. Czekał na moją odpowiedź,
chodź i tak wiedział co odpowiem.
-Mam to gdzieś, czy to będzie dla mnie szok, czy nie. Mam dosyć tych waszych tajemnic. Najpierw widzę Ikaros w restauracji z jakimiś osiłkami,-wypowiedziałem na co białowłosy spojrzał na mnie ze zdziwieniem-później ci opowiem. Przychodzi do ciebie pobita i zapłakana, Odjeżdża i nic nie wiadomo o jej stanie przez tydzień, poznanie Nanako i reszty, nie zapominając jeszcze o.....-tu zdążyłem ugryźć się w język i nie wspomnieć o jakże urokliwej Kiyoko-.....zresztą mniejsza z tym. Powiedz mi w końcu o co tu chodzi!
-Dobrze, ale nie przerywaj.
Pokiwałem głową i zacząłem przysłuchiwać się w jakże interesującą historie szkarłatnowłosej.
-Zaczęło się to po śmierci jej ojca, a możliwe, że jeszcze przed nią. To było wtedy, gdy wybłagała ojca, aby zabrał ją na polowanie, miała po raz pierwszy w życiu ubić żywą zwierzynę. 
-I od tak zabrał ją na polowanie? Przecież była jeszcze dzieckiem!
-Cholera, mówiłem ci, że masz mi się nie wpieprzać w zdanie.-wysyczał kontynuując-Ayumi była wtedy jeszcze zdrowa, w późniejszym czasie stało się coś, czego nikt się nie spodziewał, ale o tym później. Tak jak mówiłem, zanim mi bezczelnie przerwano, Kazuma wcale nie chciał zabierać dziewczyny na polowanie, jednak ta się uparła. Kiedy byli już w lesie kazał jej zaczekać, aż wróci. Ikaros czekała, aż nie usłyszała szumu w krzakach. Była pewna, że to jakieś zwierze, więc strzeliła. Niestety, strzeliła w serce swojego ojca. Próbowała coś zrobić, ale się nie dało. Nie płakała. Wręcz przeciwnie, była opanowana.
Po godzinie znalazł ich leśniczy i pomógł jej zawieść Kazume do szpitala.
-Dobrze, ale gdzie w tej całej opowieści ty?
Sho spojrzał na mnie ze złością komunikując, że jeżeli jeszcze raz mu przeszkodzę wydrapie mi oczy.
-Po tamtym wydarzeniu Ikaros zamknęła się w sobie.-mówił dalej-Zawalała szkołę, aż do następnego wydarzenia, zapewne się domyślasz jakiego?
-Kalectwo Ayumi?
-Tssaaa...... Ikaros próbowała zdobyć pieniądze na dalsze życie. Na głowie miała i siebie i matkę. Właśnie wtedy wszystko się zaczęło. Jedynym wyjściem dla niej była Yakuza. Dołączyła do nich i szkoliła się. Została dobrze wyszkolona. Po trzech miesiącach została nazwana maszyną do zabijania. Zabijała i w ten sposób zdobywała pieniądze. Aż do pewnego wydarzenia...-tu załamał mu się głos. Z policzka pociekła mu łza, ale powrócił do opowieści. Widać było, że opowiadanie tego bardzo go boli.-...Ikaros miała ważne zadanie do wykonania, a mianowicie zabicie mnie. Nie płaciliśmy wtedy z siostrą czynszu, a właściciel kazał mnie usunąć, to miało być ostrzeżenie. Ikaros nigdy nie widziała śmierci człowieka. Zawsze usuwała się w cień po tym, jak zabijała. To miało być proste zadanie, zabicie smarkacza.....-widziałem, jak coraz trudniej wypowiadać mu kolejne słowa-....ale moja siostra zrobiła coś, czego nikt nie przewidział. Kiedy Ikaros podeszła do mnie Chie miała podejrzenia, więc kiedy próbowała wbić mi nóż w serce Chie zasłoniła mnie oddając za mnie swoje życie. Ikaros widziała, jak moja siostra umiera i właśnie wtedy się załamała. Padła na ziemie i zaczęła płakać. Chie przed tym, jak zamknęła oczy kazała mi zaopiekować się Ikaros. Na tym się skończyło. Ikaros odeszła z Yakuzy a, że była najlepsza, każdy bał się ją zabić. Pozwolili jej odejść, ale ta zaczęła zaciągać u nich pożyczki. I tak aż do teraz. Mam nadzieje, że teraz odwalisz się od niej. Kiedy ty się w to wplątałeś stało się to jeszcze trudniejsze dla mnie i dla niej. 
Patrzyłem na białowłosego z niedowierzaniem. Przecież Ikaros taka nie była, przecież nie mogła taka być. Wszystko to, co powiedział Sho nie mogło być prawdą. Chciałem tylko, aby powiedział, że to był tylko głupi żart. Bo przecież Ikaros, ona....
-Nie miałeś rodziny, która by ci pomogła?
-Nie. Nie znałem jej. Ja i Chie uciekliśmy, gdy miałem pięć lat. Ponoć ojciec nas bił, ale ja nic z tego nie pamiętam. Matra umarła na raka, a my jakoś sobie radziliśmy.
Musieli mieć trudno. Ja sobie czegoś takiego nie wyobrażam.
Kiedy rozmyślałem zadzwonił telefon. Popatrzyłem na wyświetlacz ze zdziwieniem i odebrałem.

-Halo?

-Gdzie jesteś? Jak mogłeś zostawić ją samą!?-usłyszałem 
zdenerwowany głos.

-Uspokój się i powiedz o co dokładnie ci chodzi. Gdzie Ikaros?-spytałem 
zdenerwowany. Ikaros w tamtej chwili była dla mnie najważniejsza.

-Ty idioto przez ciebie Ikaros.....

Upuściłem telefon i zacząłem biec. Miałem konkretne miejsce do którego chciałem dotrzeć, chciałem być przy Ikaros.
Jak mogłem być w tedy taki głupi i cię nie zauważać? Dlaczego byłem tak ślepy i nie zauważyłem tego, że jesteś dla mnie kimś więcej niż przyjaciółką. Teraz już wiem jakie są moje prawdziwe uczucia, Ikaros Hanari, kocham cię.
***
Białowłosy mężczyzna podniósł telefon i przyłożył go sobie do ucha.

-Halo?

-Sho? Ty też przyjeżdżaj! Ikaros jest w szpitalu, stan krytyczny.

*************
W następnym rozdziale:
Cały świat stanął na głowie, do kiedy cię poznałem, więc nie możesz tak odejść, nie możesz!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz