Ja i Sho spojrzeliśmy na siebie, widziałem strach w jego oczach.
Po chwili ruszył do drzwi szkoły i zaczął je szarpać.-To nic nie da!-Wykrzyczałem.
Mężczyzna spojrzał na mnie, krzyki Ikaros było słychać coraz wyraźniej, były coraz głośniejsze. Sho spojrzał na okno i odsunął się trochę.
-Co ty masz zamiar zrobić?
-A na co wygląda? Mam zamiar ją stąd wydostać.-Wykrzyczał wpadając na drzwi.
Jego próba wyważenia drzwi nic nie dała, w końcu spojrzał na mnie.
-Podsadź mnie!
-Po co? Przecież jesteś woźnym. Powinieneś mieć klucze od szkoły.
Sho spojrzał na mnie, wyjął klucze i otworzył drzwi. Wbiegliśmy szybko do środka. Nie wiedzieliśmy co zrobić, a przynajmniej ja. Wszystko co wydarzyło się w przeciągu ostatniego miesiąca ożyło z powrotem w mojej głowie. Napływało do mnie pełno myśli, a wśród nich była ta, że nie chcę straciś szkarłatnowłosej dziewczyny.
Ja i Sho wbiegliśmy na schody. Słyszeliśmy jej głos coraz wyraźniej. Krzyczała aby przestano, krzyczała tak przeraźliwie. Widziałem że w oku Sho malowało się coś na kształt łzy. Przeszukaliśmy wszystkie sale, aż w końcu dotarliśmy do mojej klasy. Sho szybko otworzył drzwi i zamarł w bezruchu. Na środku sali leżała szkarłatnowłosa dziewczyna z porozdzieranymi ubraniami. Kiedy nas zobaczyła szybko się skuliła. w okół niej stało trzech mężczyzn. Popatrzyli na nas i się zaśmiali, właśnie w tym momencie białowłosy mężczyzna zacisnął pięści.
-Ikaros uciekaj!-Wykrzyczał rzucając się na jednego z nich.
Dziewczyna wybiegła z pomieszczenia a ja za nią. Próbowałem ją dogonić, ale była szybsza. Parę razy prawie się wywaliła, ale pomimo tego się nie zatrzymywała.
-Ikaros stój!-W końcu zawołałem a ta się zatrzymała. Zrobiłem krok w jej stronę a ta zaczęła krzyczeć.
-Nie podchodź!-Krzyczała.-Nie możesz mnie takiej widzieć! Nie możesz!
Podszedłem bliżej ale ktoś mnie zatrzymał, obróciłem się a za mną stał białowłosy mężczyzna. Podszedł do Ikaros i przytulił ją. Dziewczyna obróciła się i dopiero wtedy zrozumiałem dlaczego uciekała. Miała porozdzierane ubrania, podbite oko, i pełno ran. Sho przytulił ją jeszcze mocniej a ta zamknęła oczy.
Nie wiem dlaczego, ale właśnie w tej chwili poczułem jakby tysiące igieł wbiło się w moje serce i rozerwało je na pół.
-Powinienem wrócić i ich pozabijać.-Oświadczył białowłosy odwracając się.-Ty uciekaj stąd jak najdalej. Powinienem już dawno cię stąd zabrać.
-Wiesz że nigdzie nie pojadę.
Sho spojrzał na nią a ta spuściła wzrok. Pogłaskał ją po głowie i odszedł.
-Nie obiecuje że przeżyją, ale postaram się ich nie pozabijać. A ty wracaj do domu, Ayumi się o ciebie martwiła. Przez ciebie mi się oberwało.
Ikaros odeszła a ja za nią. Przez cały czas myślałem nad tym co się stało. Dlaczego ta niewinna dziewczyna dziewczyna została pobita. Wydarzenie w restauracji także nie dawało mi spokoju. Co Ikaros miała wspólnego z Yakuzą. Może tamci faceci byli jej członkami?
Nim się spostrzegłem Ikaros znikła mi z oczu. Szybko wybiegłem na zewnątrz i zacząłem się rozglądać. Dziewczyna stała przy bramie, opierając się o mur. Podbiegłem do nie i chwyciłem ją za ramię. Ta nie odwróciła się, ale szybkim ruchem ręki odepchnęła mnie od siebie.
-O co w tym wszystkim chodzi?-Spytałem.-Chyba mam prawo wiedzieć.
-Naprawdę chcesz wiedzieć?-Spytała.
-Tak!
-W takim razie powiem ci. To zrujnuję idealną Ikaros siedzącą w twojej głowie.-W tym samym momencie odwróciła się w moją stronę.-To ja byłam przyczyną śmierci mojego ojca, ja go zabiłam!
Spojrzałem na dziewczynę, wiedziałem że trudno było jej to powiedzieć, ale nie interesowało mnie to co powiedziała. Podszedłem do niej i przytuliłem ją.
-Nie obchodzi mnie to. Chcę o tobie wiedzieć wszystko. Pamiętaj że mi możesz wszystko powiedzieć. Chcę znać wszystkie twoje tajemnice.-Powiedziałem całując ją w czoło.-Masz już tak więcej nie uciekać. Nie masz pojęcia jak się o ciebie martwiłem idiotko. A teraz wypłacz się już wypłacz. Cokolwiek się stanie będę przy tobie, nie zapomnij o tym.
Widziałem że Ikaros nie mogła już powstrzymać swoich łez. Wypłakała się na moim ramieniu. Ocierałem jej łzy, za każdym razem kiedy pojawiała się nowa łza spływająca po policzku ja czułem jakby w moje serce wbijała się nowa igła.
Kiedy przestała płakać chwyciła mnie za ramię i poprowadziła gdzieś. Szliśmy tak przez dziesięć minut, aż w końcu skręciliśmy w ciemną ulicę. Lampy prawie w ogóle nie świeciły. Raz na jakiś czas zapalały się a po chwili z powrotem gasły. Ikaros po chwili stanęła, jej wzrok wbity był w trzy osoby stojące przed nią.
Popatrzyłem na nich aby przyjrzeć im się z bliska. Byli to ludzie których widziałem w opuszczonym domu.
Z lewej strony stał Michio trzymając w dłoniach dwie strzelby trójlufowe. Z Prawej strony stał czarnowłosy chłopak którego zwali Kenta, a na środku stała kasztanowłosa dziewczyna trzymając w dłoni nunchaku.
Kobieta popatrzyła z groźną miną na Ikaros i podeszła do niej. Miałem złe przeczucia, i chciałem odepchnąć Nanako od Ikaros. Na szczęście tego nie zrobiłem bo kobieta rzuciła się na szyje szkarłatnowłosej i uśmiechnęła się.
-Na szczęście nic ci nie jest siostrzyczko. Martwiłam się o ciebie.
-S..s..s..siostrzyczko?
-Tak. Ja i Ikaros jesteśmy siostrami.
Spojrzałem na Ikaros a ta uśmiechnięta wyrwała się z objęć. Spojrzała na kasztanowłosą dziewczynę i pogłaskała ją po głowie po czym odeszła. Nanako spojrzała na mnie i jednym ruchem ręki zakomunikowała że mam iść za Ikaros. Podbiegłem do dziewczyny i ruszyliśmy dalej.
Po chwili dotarliśmy do starego już, trochę zniszczonego domu. Dziewczyna otworzyła furtkę i weszliśmy do środka. Stanęliśmy przed drzwiami. Ikaros przez cały czas trzymała rękę na klamce wahając się czy ją nacisnąć.
-No dalej, nic mnie już nie zaskoczy.-Powiedziałem uśmiechając się.
Dziewczyna w końcu nacisnęła klamkę i weszliśmy do środka. Stanęliśmy w małym, ciasnym korytarzyku.
-Ikaros czy to ty?-Usłyszeliśmy krzyk dochodzący z kuchni.
Popatrzyłem na Ikaros a ta posmutniała. Z kuchni wyjechała na wózku złotowłosa kobieta z oczami błękitnymi jak ocean. Widać było że płakała. Ikaros podeszła do niej i przytuliła ją.
-Wróciłam.
-Witaj w domu córeczko.-Powiedziała blondynka uwalniając się z uścisku.-A ty pewnie jesteś Brandon. Dziękuje że pomagasz Ikaros w pracy. To bardzo wiele dla nas znaczy. Gdzie moje maniery, zapraszam do środka.
-Przepraszam ale nie mogę wejść. Bardzo się śpieszę, może innym razem.-Powiedziałem z uśmiechem.
-Dobrze w takim razie zapraszamy ponownie.-Oświadczyła z uśmiechem za twarzy.-Ikaros idź odprowadź Brandona.
Ikaros skinęła głową i wyszliśmy z domu. Zatrzymaliśmy się przy furtce, popatrzyłem na Ikaros i uśmiechnąłem się.
-Dziś dowiedziałem się o tobie nieco więcej.
-Nie będę miała ci za złe jeżeli nie będziesz już chciał utrzymywać ze mną kontaktów.
Popatrzyłem na Ikaros i zacząłem się śmiać. Dziewczyna spojrzała na mnie ze zdziwieniem.
-Chyba sobie żartujesz. Zostałem porwany przez kobietę i jej dwóch pomocników, prawie pobiłem się z Sho a ty jeszcze myślisz że będę chciał cię zostawić samą? Nie ma mowy. Tak szybko się mnie nie pozbędziesz moja droga, nie ma mowy.-Powiedziałem przybliżając się do Ikaros.
Podszedłem do niej i chwyciłem ją za podbródek. Nasze usta zbliżały się do siebie. Nie wiedziałem co robię, ale bardzo pragnąłem tej chwili. Kiedy nasze wargi już się dotykały usłyszeliśmy skrzypienie. Spojrzeliśmy na furtkę i uśmiechnęliśmy się.
-Znowu będę musiała ją naprawić.-Westchnęła Ikaros.
-Nie martw się, pomogę ci.-Wyszeptałem głaskając ją po głowie i odszedłem.
*************
Ufff...... sześć godzin pisania rozdziału. Dodałam go szybciej abyście nie musieli czekać. No nie będę się rozpisywała bo kumpela nade mną ślęczy i czeka aż pójdziemy na dwór. No to na razie. Do zobaczenia w następnym rozdziale.~Yukino Kaki
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz