poniedziałek, 10 listopada 2014

Rozdział 41 "Że mam cię przy sobie."

Cześć.
Następny rozdział oddaje w wasze ręce.
***
Coś walnęło mnie w głowę. Próbowałem to zrzucić, ale nie mogłem.
Z niechęcią otworzyłem prawe oko i już po chwili dołączyło do niego lewe. Odwróciłem się na bok i naraz się zerwałem. Nie było tam Ikaros. Zacząłem przecierać oczy, byłem przerażony.
-Przestaniesz się wydurniać? Mógłbyś się już ubrać.-powiedziała szkarłatnowłosa podpierając się prawą ręką o blat meblościanki. Byłą ubrana w mundurek o dziwo w ten bez ozdób. Na nogach leżały idealnie dopasowane do stroju botki a w ręku trzymała torebkę.
Poszedłem do toalety i ubrałem się. Kiedy wyszedłem łóżko było pościelone a Ikaros nie było w pokoju. Zszedłem na dół i wziąłem jabłko ze stołu. Po chwili i dziewczyna zeszła ze schodów kierując się w stronę wyjścia.
-A ty gdzie?
-Do szkoły. A czego żeś się spodziewał? Chłopacy na mnie czekają. Mają ponoć dla mnie bardzo ważną wiadomość.
Podbiegłem do drzwi i szybko je zasłoniłem. Ikaros próbowała się przedrzeć, ale nie udawało jej się to. W końcu nie wytrzymała i zaczęła mnie bić. Szybko ją przytuliłem i popchnąłem w stronę kuchni.
-Śniadanie, albo nie idziesz!
W końcu szkarłatnowłosa uległa i zrobiła sobie kanapkę. Uśmiechnąłem się do niej promiennie, a ona pokazała mi język. 
-Aksz....Czy ty mi właśnie pokazałaś język?-podszedłem do niej chwyciłem ją za podbródek.
-Taaak...A co mi zrobisz?-spytała sarkastycznie.
-A chcesz się przekonać?-powiedziałem i już miałem ją pocałować, ale do domu wtargnęła babcia.
Popatrzyła na nas i uśmiechnęła się, kiedy na jej widok Ikaros odepchnęła mnie od siebie. 
-Tt.ttt.tt.to może my już pójdziemy.-wyszeptała dziewczyna i szybko wyszła z domu.
-Widzę, że moje odsunięcie się pomogło.
-Dzięki babciu.-powiedziałem i wybiegłem za Ikaros-Zaczekaj!-wykrzyczałem za dziewczyną.
Szkarłatnowłosa odwróciła się i posłała mi krwiożercze spojrzenie. Podbiegłem do niej i chwyciłem ją za rękę. Mimo, że próbowała udawać nadąsaną nie udawało jej się to, bo gdy coś do niej mówiłem, ona cały czas się śmiała. 
-Boże, nareszcie to się stało.
-Niby co?-spytała zaciekawiona dziewczyna.
Byliśmy już w szkole, a raczej na dziedzińcu, gdzie o dziwo dzisiaj większość uczniów była zebrana, z jakiego powodu? Z powodu dwóch chłopaków przytulających się do siebie.
Ikaros spojrzała na nich i uśmiechnęła się.
-Niby co się stało?-spytała jeszcze raz.
Staliśmy na środku dziedzińca. Wszystkie oczy chwilowo nie były skierowane na chłopaków, tylko na nas.
-Mogę patrzeć jak się śmiejesz, trzymać cię za rękę bez przeszkód i robić to.-powiedziałem i szybko ją pocałowałem.
Kiedy chciałem się już od niej odsunąć ona chwyciła mnie za szyję i przybliżyła mnie do siebie.
-Jeszcze chwile. Jestem głodna a twoje usta smakują jak maliny.
-Kara za to, że nie zjadłaś kanapki.-pokazałem jej język i podszedłem do chłopaków.
Ikaros patrzyła na mnie wielkimi oczami oczekując co się teraz stanie.
Stanąłem nad nimi i popatrzyłem na ludzi dookoła.
Nie chciałem już robić większego zamieszania. Naoki przymrużył oczy i wykrzywił usta w niezadowoleniu, po czym to samo zrobił drugi mężczyzna.
-Okej, zgoda.-powiedział Susumu i zamknął oczy-Teraz siadaj bo zwracasz uwagę wszystkich dookoła.
Chciałem się już odezwać, ale zadzwonił dzwonek i udaliśmy się na lekcje.
Kiedy wszedłem do klasy Amane podeszła i objęła mnie w pasie.
-Słyszałam, że masz kogoś nowego. Wiesz jak ja się z tym czuje? Jest to dla mnie bardzo niekomfortowe.
-Trudno, ale dla mnie jest.-powiedziała szkarłatnowłosa przekraczając próg klasy-A teraz może coś zrobisz, bo rzygać mi się chce, jak widzę takiego śmiecia jak ona.-wyszeptała posyłając mordercze spojrzenie i usiadła na miejsce.
Amane spojrzała na mnie jeszcze raz, a ja odsunąłem ją od siebie.
***
W szkole nie było nic ciekawego, nawet Ikaros straciła ochotę, żeby ze mną rozmawiać, co bardzo mnie zdenerwowało.
Ignorowała mnie do teraz. Poszła na górę z książkami i zamknęła się w pokoju.
Siedziałem na dole, bo babcia oświadczyła, że zostawia nas w domu samych i mamy sobie poradzić na razie bez niej.
Nadal będziesz się boczyć? Ja już ci pokarze.....
Wszedłem na górę i otworzyłem drzwi. Ikaros nawet na mnie nie spojrzała. Miała na sobie słuchawki a w dłoni trzymała ołówek.
-Rapuś dlaczego Brandon nie może być taki jak ty....-wysyczała i dopiero kiedy zakaszlałem spojrzała na mnie i ściszyła muzykę.-A ty tu czego?
-Przyszedłem zobaczyć kim mam być, a co?
-Phi..!
-Obraziłaś się na mnie?
-Nigdy nie byłam fanką szczęśliwych zakończeń.
-Chyba wiem dlaczego.-wyszeptałem i usiadłem na łóżku obok niej.
Odłożyła słuchawki na bok i odwróciła głowę w moją stronę.
-Nic o mnie nie wiesz....
-To pozwól mi się dowiedzieć.
-W swoim czasie. Może kiedyś mnie zrozumiesz.
Popatrzyłem na książki i od razu rozpromieniałem. Angielski! Eureka!
Usiadłem naprzeciwko niej i zacząłem jej pomagać. Na początku nie była do tego przekonana, ale jakoś mi się udało jej nie zanudzić. Po dwugodzinnym wykładzie spojrzałem na nią i rozpromieniłem się.
-I tak nic nie rozumiem.-oznajmiła bawiąc się długopisem.
Odłożyłem książki na stół i znów usiadłem naprzeciw niej.
-Pobawimy się w coś?-spytałem puszczając jej oczko.
-Mam się bać...?
-Spytaj mnie o coś a ja ci odpowiem. Jak dobrze pójdzie to dostaniesz nagrodę.
I zaczęło się. Musiałem szkarłatnowłosej opowiedzieć o całym moim życiu.
-Dobra, to o co chodzi z Reiko?
-Reiko nie jest moją matką. Ojciec wywodzi się z arystokratycznej rodziny. Nie widać, prawda? Od zawsze aranżowano w rodzinie małżeństwa. Moja matka była jego kochanką, a zaręczony był z kimś innym. Kiedy dowiedział się o ciąży z tego co wiem nawet się cieszył, ale urodzenie mnie było zagrożeniem dla mojej matki. Przy porodzie zmarła. Ojciec zerwał zaręczyny, bo spodobała mu się Reiko. Miał do tego prawo, ponieważ była wysoko postawioną kobietą. Cały czas Arata uważa, że przeze mnie umarła matka. W sumie to ma rację. Kiedyś mi powiedział, że kiedy osiągnę pełnoletniość to mam się wynosić z domu. W sumie to mam zamiar tak zrobić.
-Przepraszam, że spytałam....
Szybko pocałowałem ją w policzek.
-Nie lubię, jak jesteś smutna....
-Phi....teraz najważniejsze pytanie, ile miałeś dziewczyn..?
Podrapałem się po głowie i zacząłem liczyć w myślach na palcach.
-Ale z tego roku, czy chodzi ci ogólnie?
Ikaros spojrzała na mnie wzrokiem mordercy i rzuciła we mnie poduszką.
-Bakayarou!
-Aksz....ty mała. Jak cię złapie to zobaczysz...
Szkarłatnowłosa wybiegła z pokoju a ja tuż za nią. Goniłem ją jakieś dziesięć minut, aż w końcu się potknęła i spadła na kanapę.
-I co mi teraz powiesz?
-A co chcesz usłyszeć?
Uśmiechnąłem się i puściłem jej oczko. Dziewczyna wstała a ja ją przytuliłem.
-Nawet nie wiesz jak się ciesze, że mam cię przy sobie.
-Za dużo czułości.....
-Naprawdę jesteś idiotką.-wyszeptałem jej prosto do ucha.
-Moja wina, że jestem? Jaka dziewczyna o zdrowych zmysłach umawiałaby się z tobą.
-W sumie racja.-rozpromieniłem się a szkarłatnowłosa pocałowała mnie.
Kiedy tak staliśmy drzwi mieszkania się otworzyły a w progu stało sześć osób.
Dziewczyna szybko odepchnęła mnie od siebie i spojrzała mi w oczy.
-Czy w waszej rodzinie nadal aranżowane są małżeństwa?
Podrapałem się po głowie i wysłałem Ikaros na górę.
Teraz to jestem zabity.


***
W następnym rozdziale....
*
-Przepraszam, że nadużyłam gościnności.
*
-Będzie dobrze, obiecuje.
*
-(...)Zawsze byłam przy tobie, ale mnie nie zauważałeś. Kiedy ona się pojawiła wszystko legło w gruzach. Nic nie rozumiesz? Tylko ja mogę cie zrozumieć! Beze mnie nigdy nie będziesz szczęśliwy!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz