sobota, 11 października 2014

Rozdział 40 "I nie powiedzieliśmy sobie już nic."

Cześć.
Ostatnio nie dodawałam rozdziałów, ponieważ miałam chwilowy zanik weny :/
Dobra wiadomość jest taka, że wracam ;)........(chyba)........
Nie będę was już nudzić i zaproszę do czytania rozdziału, będzie się działo ;)
****
Prawy bok, lewy bok, prawy bok.
-Yyhhhh.....-znów obróciłem się na lewy bok w nadziei, że to coś pomoże.
To była ta nieszczęsna noc, kiedy ona odeszła.
Na początku chciałem za nią biec, ale nie wiedziałem co miałbym jej powiedzieć.
A jak zapyta dlaczego chcę ją zatrzymać? Jak zacznie się zastanawiać dlaczego chcę, aby przy mnie została?
Nie sparaliżowało mnie nic innego, tylko strach. Strach przed tym, że się dowie, przed tym, że ucieknie. Przed tym, że już nie wróci.......
Założyłem słuchawki na uszy i puściłem piosenkę z telefonu. Zazwyczaj to pomagało mi się odprężyć, ale dzisiaj niestety tak nie było.
Zerwałem z uszu słuchawki, kiedy zaczęła lecieć smutna piosenka. Zacząłem coraz bardziej nienawidzić samego siebie.
Wstałem i zacząłem szykować się już do szkoły.
Otworzyłem szufladę w poszukiwaniu etui do telefonu. Nagle z szuflady wypadła karteczka na której widniał napis "Razem na Zawsze".
Od razu wszystko mi się przypomniało. Wszystko co było związane z Ikaros natychmiastowo wróciło.
Nie ulegnę jej. Nie będę się prosił o jej uwagę. To ona będzie mnie przepraszać.
Zgniotłem karteczkę i wrzuciłem do szuflady.
Wziąłem torbę i wyszedłem z pomieszczenia.
Babcia jak na zawołanie wyłoniła się ze swojego pokoju i marszcząc nos patrzyła na mnie tak, że zacząłem się jej bać.
-I że moja córka wychowała takiego nieudacznika.-powiedziała, ale nie przejąłem się tym-Aha dzisiaj nie będzie mnie w domu, masz ją przeprosić w odpowiedni sposób.
Wyszedłem z domu i ruszyłem w stronę szkoły.
***
Wszedłem do szkoły i już wiedziałem, że coś jest nie tak. Coś, albo cośie, bo było ich dwóch. Nie mogłem na nich patrzeć, a już na pewno nie mogłem patrzeć na to jak się obściskują.
Z uśmiechem podeszła do nich Ikaros i podała im kawę.
Wnerwiało mnie to. Wnerwiało mnie to, że Ikaros zauważała tylko ich. Na mnie nie zwróciła uwagi.
Podszedłem do niej i 'przypadkowo' potrąciłem ją ramieniem.
Nie odezwała się do mnie, tylko podeszła krok bliżej do chłopaków.
-Nadal się dąsasz?
-Nazywaj to jak chcesz. Dopóki nie przeprosisz chłopaków będę taka przez cały czas.
-Dobra przepraszam, zadowoleni?
Ikaros popatrzyła na mnie i pchnęła mnie.
-Czy ty nic nie rozumiesz. Miałam nadzieje, że dzisiaj zmądrzejesz. Zejdź mi z oczu!-wykrzyczała i odeszła.
Popatrzyłem na centrum zainteresowania całej szkoły, czyli Naokiego i Susumu i odszedłem.
Zadzwonił dzwonek.
Wszedłem do klasy i usiadłem czekając, aż szkarłatnowłosa się zjawi, niestety, nie było jej na lekcji.
Wszystkie zajęcia jakie dzisiaj miałem się skończyły i mogłem spokojnie iść do domu.
Nagle podbiegł do mnie Susumu. Zdziwiłem się, kiedy chwycił mnie za ramie i zaczął mną trząść.
-Gdzie ona jest?!-w oczach brązowowłosego malowało się coś na kształt przerażenia.
-O co ci chodzi? Na pewno nie ma jej u mnie.-powiedziałem i odepchnąłem go.
Poszedłem do domu. 
Prawda jest taka, że martwiłem się o szkarłatnowłosą i to bardzo. Kiedy otworzyłem drzwi babci nie było w domu. Popatrzyłem na stolik, leżała tam kartka.

"Nocuję w hotelu. Będę jutro popołudniu."

Wziąłem wiadomość i wyrzuciłem ją do śmieci. Minęło parę godzin, aż nadeszła dwudziesta trzecia. Napiłem się wody i usłyszałem dzwonek oświadczający, że dostałem SMS'a.
Otworzyłem wiadomość i szybko wybiegłem z domu.
-Za trzy minuty w parku, za trzy minuty w parku.....-cały czas powtarzałem sobie i biegłem ile sił.
Było trudno, ale dobiegłem. Cały zziajany, spocony i zdenerwowany.
-Chyba nie przyjdzie. Cóż, przykro nam. To była twoja ostatnia szansa żeby się z nim pożegnać.
-Zostawcie mnie!
-Oto cała prawda o twoim życiu. Więc co dalej, idziesz z nami?
-To niemożliwe. Przecież to ja....przecież ja....przecież to ja zabiłam swojego ojca...To nie jest prawda!
-Pss....Wpakować ją do samochodu. Bosu chce ją widzieć. Pośpieszcie się.
Mężczyźni związali jej nogi, ręce i wsadzili ją do samochodu na tylne siedzenie a sami odeszli trochę dalej i zapalili papierosy.
Podszedłem do auta i cicho otworzyłem drzwi. Ikaros spojrzała na mnie, ale nic nie powiedziała kiedy zacząłem rozwiązywać jej nogi i ręce. Szybko wziąłem ją na ręce i zacząłem biec. Po chwili chyba zorientowali się, że jej nie ma bo usłyszeliśmy głośny krzyk jednego z nich, ale byliśmy już w bezpiecznej odległości. Nie było szans, żeby nas znaleźli. Postawiłem dziewczynę na ziemi i czekałem aż coś powie. Nic, ani jedno słowo nie wypłynęło z jej ust. Byliśmy już coraz bliżej domu, ale ona nadal nic nie mówiła. Kiedy staliśmy już przy furtce szkarłatnowłosa zatrzymała się. Spojrzałem na nią i uśmiechnąłem się.
-Wystarczyłoby zwykłe, ludzkie dziękuje.
Podszedłem bliżej tak, że nosy się stykały. Dziewczyna podniosła głowę i spojrzała na mnie jak bezdomny pies proszący o to, żeby ktoś go przygarnął, znaczy na początku tak mi się wydawało. Jej twarz zaczęła zmieniać się z proszącej na atakującą. Atakowała mnie swoim spojrzeniem, sprawiała, że wszystko we mnie buzowało, zmieniła się nie do poznania.
-Zwykłe ludzkie dziękuję, phi. Czy ja ci wyglądam na człowieka.-zaczynała mówić coraz szybciej i głośniej a jej ton zaczął zmieniać się w bardziej płaczliwy-Jestem obdartą z uczuć istotą która nie ma prawa żyć. Wszyscy się mną bawią jakbym była zabawką, ale nie rozumieją tego, że ja też czuje, że chce być szczęśliwa. Dlaczego nie mam do tego prawa? Dlaczego nie mam prawa do tego, żeby być szczęśliwą? Czy to, że wszyscy patrzą na mnie jak na coś, co można kupić to powód do tego, aby się cieszyć? Całymi dniami zadaje sobie jedno pytanie, dlaczego to mnie to spotkało, dlaczego to nie spotkało kogoś innego? Co ja takiego zrobiłam, że nie mogę żyć tak jak chcę? Dlaczego...-w tym momencie jej głos całkowicie się załamał-dlaczego nie mam prawa żyć z kim kogo kocham?
Na te słowa wepchnąłem Ikaros do domu. Dziewczyna w pół biegu ściągnęła buty co i ja zrobiłem po drodze. Wprowadziłem szkarłatnowłosą do pokoju w którym razem ostatnio mieszkaliśmy i oparłem ją o ścianę.
Dziewczyna patrzyła na mnie ze zdziwieniem, a kiedy chciała odejść przytrzymałem ją. Popatrzyła na mnie i spuściła wzrok. Odetchnąłem.
-Chyba babcia wiedziała co robi.-powiedziałem i szybko zbliżyłem się do ust szkarłatnowłosej.
Tuż przed nimi się zatrzymałem. Dziewczyna spojrzała na mnie zdziwiona.
-Game Over.-pocałowałem ją.
Dziewczyna chciała mnie odepchnąć, ale nie udawało się jej to. Przytuliłem ją, a ona zaczęła oddawać pieszczotę. Powoli zaczynałem odpinać guziki jej bluzki, aż doszedłem do ostatniego. Ikaros to samo zrobiła z moją koszulą.
Co mną kierowało? Chyba były to uczucia, które buzowały we mnie już od dłuższego czasu. Pożądanie? Tak, to chyba dobre określenie.
I nie powiedzieliśmy sobie już nic. Tej nocy kierowały nami uczucia których obydwoje nie mogliśmy ukryć. Tą noc zapamiętałem na zawszę.
The End ? Chyba jeszcze nie, ale wiedzieliśmy, że koniec zbliża się dużymi krokami. Czy to szczęśliwy, czy nieszczęśliwy mieliśmy nadzieje, że wszystkie nasze problemy znikną i nasze ręce pozostaną splecione już na zawsze.
Zanim odejdę podaruje ci moje serce i obdarzę cię uczuciami, jakimi nikogo nie obdarzyłem i będę cię kochał, jak nie kochałem nikogo.
***
W następnym rozdziale:
*
-Widzę, że moje odsunięcie się pomogło.
*
-Nigdy nie byłam fanką szczęśliwych zakończeń.
-Chyba wiem dlaczego.
*
-I tak nic nie rozumiem.
*
-Bakayarou!
-Aksz....ty mała. Jak cię złapie to zobaczysz....